PROMIENIOWANIE KSZTAŁTU


PROMIENIOWANIE KSZTAŁTU


PROMIENIOWANIE KSZTAŁTU

Niewyjaśnione zjawiska to nie tylko domena parapsychologii. Również laboratoria naukowe są areną zjawisk, których nauka nie jest w stanie wyjaśnić. Gennadij Szypow, rosyjski fizyk, opracował niezwykłą Teorię Próżni Fizycznej, dającą możliwość zrozumienia jednych i drugich. W naszym cyklu przedstawimy m.in. niesamowite zjawiska obserwowane w laboratoriach naukowych, o których głośno się nie mówi, gdyż przeczą oficjalnie zaakceptowanym teoriom. 
Czujniki pola Niezwykle interesujące były wymyślone i skonstruowane przez Grebiennikowa przyrządy do obiektywnej rejestracji badanego promieniowania, które dokładnie reagowały na bliskość gniazd owadów. Były to hermetyczne stalowe naczynia ze słomkami, opalonymi gałązkami czy rysikami z węgla drzewnego zawieszonymi na nitkach pajęczyny i wodą na dnie, przeciwdziałającą efektom elektryczności statycznej, która przeszkadza takim eksperymentom w suchym powietrzu. Gdy Grebiennikow kierował na wierzchołek czujnika stare gniazdo os, plaster pszczelego miodu lub wiązkę kłosów zboża, ten obracał się o kilkanaście stopni.
Opromieniowaniu kształtu napisano już wiele. Wszyscy słyszeli o piramidce Drbala, Wielkiej Piramidzie w Gizie, promieniowaniu stożków i magicznych figur geometrycznych. Jedni ludzie otaczają się nimi, by skorzystać z ich mocy ochronnej - inni w ich działanie nie wierzą. A co na to nauka?

Niestety, oficjalna nauka nie ma wiele do powiedzenia na ten temat. Odkrycia zjawisk będących manifestacją promieniowania kształtu są bowiem traktowane jako "zjawiska obserwowane eksperymentalnie" i nie są przez naukę wyjaśniane.
Z pomocą przychodzi jedynie underground nauki w postaci teorii próżni fizycznej i pól torsyjnych Szypowa, który w swoich pracach odwołuje się do fascynujących przykładów promieniowania kształtu, obserwowanych przez naukowców.


Szypow cytuje, na przykład, proste doświadczenie polegające na krystalizacji, dajmy na to, soli kuchennej, w naczyniu umieszczonym w polu emitowanym przez stożek. W efekcie działania promieniowania kształtu stożka powstające kryształy, zgodnie z cytowanymi przez Szypowa badaniami, mają być większe od tych z próbki kontrolnej. Pomyślałem, że sam muszę przeprowadzić taki eksperyment. Jego ewentualne powodzenie będzie stanowiło dla mnie obiektywny dowód na powszechność tego zjawiska.
Stożek wyciąłem z wydrukowanego na drukarce szablonu i umieściłem w kartonie po papierze tak, że nad nim mogłem ustawić odkrytą szalkę Petriego z nasyconym roztworem soli kuchennej. Obok, poza obszarem oddziaływania stożka, ustawiłem próbkę kontrolną (fot.1). Jak widać na fotografiach obok, obraz obu szalek różni się zasadniczo. W polu promieniowania stożka sól utworzyła zdecydowanie mniej, za to większych kryształów (fot. 2 i 3). Różnice te można lepiej obejrzeć w powiększeniu (fot. 4 i 5).
Czy uzyskany przeze mnie wynik jest miarodajny? Na pierwszy rzut oka tak, ale na pewno wymaga dalszej weryfikacji - niemniej przeprowadzony test pokazuje łatwy sposób wyrobienia sobie własnego zdania na ten temat.

Zagadka ula

Na pewno nieco trudniej jest sprawdzić sensacyjne wyniki obserwacji promieniowania kształtu dokonane przez zmarłego wiosną 2001 roku Wiktora Grebiennikowa, syberyjskiego entomologa. Dogłębna znajomość przyrody oraz zwyczajów owadów pozwoliła Wiktorowi Grebiennikowowi poznać skrzętnie skrywany przez naturę sekret.
Przyrodnicy od dawna zastanawiali się, na czym polega szereg fenomenów związanych z życiem pszczół. Istnieje przekonanie, że osoby pracujące przy pszczołach, oprócz użądlenia, nigdy nie doznają żadnego uszczerbku na zdrowiu. Wiadomo też, że pszczoły, szczególnie dzikie, potrafią zawsze odnaleźć i rozpoznać swoje gniazdo, nawet jeśli zostało ono przeniesione w inne miejsce pod ich nieobecność. Młode trzmiele, wylatujące pierwszy raz z gniazda, najczęściej nie potrafią odnaleźć otworu wejściowego, ale bezbłędnie odnajdują lokalizację ula i usiłują przegryźć jego ściany, nawet jeśli są to ściany domu, na strychu którego znajduje się ich gniazdo.
Wygląda na to, że gniazda tych owadów emanują czymś, co przyciąga je do siebie. Okazało się, że to coś oddziałuje nie tylko na owady.

Przeklęte jezioro

Gdzieś w latach 70. XX w., prowadzący swoje entomologiczne badania Grebiennikow spędzał noc nad słonym jeziorem w Dolinie Kamyszłowo w okolicach miejscowości Isilkul. W miejscu, w którym przygotował sobie posłanie doznał niezwykle nieprzyjemnych sensacji fizycznych: silne zawroty głowy, uczucie mdłości, zmiany ciężaru ciała, osłabienie, migające błyski w oczach. Atak nie przechodził i badacz postanowił, mimo nocy, wrócić do domu. Gdy jednak odszedł kilka kroków od swojego legowiska, wszystko wróciło do normy. Jednak kiedy tylko znów próbował ułożyć się na posłaniu, złe samopoczucie wracało.
Jezioro miało sławę zaczarowanego i Grebiennikow był bliski paranoi, choć znał to miejsce bardzo dobrze i wiedział, że na co dzień nie było w nim nic mistycznego. Wokół nie było żywego ducha, jeśli nie brać pod uwagę pszczół pewnego gatunku, które budowały sobie gniazda w ścianach urwisk nad brzegami zbiorników i cieków wodnych.
Po latach skarpa, na której wówczas nocował, uległa zawaleniu i Grebiennikow zabrał stamtąd do domu mieszaninę ziemi i połamanych pustych gniazd pszczelich o strukturze przypominającej plaster miodu. W swoim laboratorium umieścił na stole pojemnik z ziemią i resztkami gniazd i nagle odczuł, że zawarte w nich skorupy promieniują w niezrozumiały sposób, powodując złe samopoczucie. To, co przeżył owej nocy nad jeziorem nie było zatem niczym mistycznym. Znajdował się wówczas dokładnie nad olbrzymią kolonią pszczół, składającą się z wielopiętrowych struktur korytarzy i jam.

Możesz sprawdzić to sam!


fot. 1
fot. 2 - próbka kontrolnafot. 3 - próbka osadzona w polu stożkafot. 4 - próbka kontrolna w powiekszeniufot. 5 - próbka osadzona w polu stożka w powiększeniu

Pole ula

Fragment skorupy plastra miodu znaleziony przez Grebiennikowa.
Z książki "Mój mir".
Wiktor Grebiennikow zrozumiał, że miał oto do czynienia z zupełnie nowym, nieznanym zjawiskiem. Dokonywał właśnie epokowego odkrycia. Zabrał się ostro do pracy i rozpoczął niezliczone badania i eksperymenty.
Okazało się, że promieniowania emitowanego przez pszczele gniazda nie dało się ekranować niczym, nawet metalowymi pokrywkami. Choć w organizmie ludzkim wywoływały one przykre reakcje, instrumenty takie jak termometry, detektory ultradźwięków, magnetometr i elektrometr nie reagowały na gniazda w najmniejszym stopniu. Niczego nie wykazała także analiza gliny, z którą gniazda były wymieszane. Nie odkryto również żadnego promieniowania jądrowego, a jednak ludzkie ręce, nie tylko Grebiennikowa, wyraźnie czuły ciepło lub zimno, mrowienie albo odbierały inne, rozmaite wrażenia.
Podobne zjawisko Grebiennikow wkrótce zaobserwował w przypadku kolejnego gatunku pszczół, którego gniazda były zbudowane nieco odmiennie. Grebiennikow, w oparciu o poznaną budowę gniazd pszczelich, zaczął konstruować własne struktury "plastra miodu" z różnych dostępnych materiałów. Okazało się, że wbrew temu, co podejrzewał, przyczyną odbieranych wrażeń nie było pole biologiczne, tylko rozmiar, kształt, ilość i rozmieszczenie naturalnie lub sztucznie uformowanych jam.
Niemniej sam efekt miał silne implikacje biologiczne: Grebiennikow odkrył, że powodował on zahamowanie wzrostu saprofitycznych bakterii w glebie, zahamowanie wzrostu drożdży i innych podobnych kultur oraz hamowanie kiełkowania ziaren pszenicy. Odkrył także, że obiekt emanujący tę zagadkową radiację pozostawiał po sobie "fantom": po przeniesieniu go w inne miejsce, jego obecność była wykrywalna w poprzedniej lokalizacji jeszcze przez pewien czas.

Efekt Struktury Jamy


fot. 6
Wyniki swoich badań Grebiennikow opublikował w 1984 roku w syberyjskim czasopiśmie poświęconym gospodarstwu wiejskiemu, jednak nie był w stanie podać sensownego wyjaśnienia tego zjawiska. Nazwał je kolokwialnie Efektem Struktury Jamy.
ESJ jest tak silny, że można go wykorzystywać w praktyce. Jednym z przykładów może być zaprojektowane i skonstruowane przez Grebiennikowa krzesło lecznicze (fot. 6). Pod wpływem plastrów miodu u siedziącego na nim człowieka ból głowy przechodzi na wiele godzin. Rekwizyty Grebiennikowa podobno można obejrzeć i wypróbować w Muzeum Archeologicznym niedaleko Nowosybirska.

Nie tylko ule

Według Grebiennikowa, ESJ ma olbrzymie znaczenie dla pszczół. Nie tylko pomaga im rozpoznawać własne gniazda, ale pomaga budowniczym nowej galerii trzymać się z dala od gniazd sąsiednich, bo inaczej pszczele miasto, gęsto podziurawione, mogłoby się zapaść.
W galerie gniazd nie mogą wrastać korzenie - i rzeczywiście, korzenie w odległości kilku centymetrów od plastrów zaczynają rosnąć w bok. Zachowują się podobnie, jak kiełki pszenicy, które - w doświadczeniach Grebiennikowa - rosnąc, usiłowały oddalać się od źródła silnego pola ESJ.
Na tym nie koniec. Grebiennikow odkrył jeszcze jeden rodzaj ESJ, związany z kwiatami. Okazało się, że kwiaty, oprócz koloru, zapachu i nektaru, dla przyciągnięcia zapylających je owadów używają podobnego, silnego i niedającego się ekranować emitera promieniowania. Grebiennikow odkrył to, posługując się trzymanym w ręce rysikiem z węgla drzewnego, który przesuwał nad olbrzymimi kielichami kwiatów o dzwonowatym kształcie (tulipanów, lilii, amarylisów, malw lub dyni). "Detektor" był jakby hamowany z całkiem sporej odległości od kwiatów. Badacz nauczył się nawet znajdować kwiaty w ciemnym pokoju, stojąc w odległości 1-2 metrów od nich, przy założeniu, że nie zostały uprzednio przestawione. Jeśli bowiem tak było, wówczas wykrywałby "fałszywy cel", fantom, pozostający niczym aura rozerwanego liścia na poprzednim miejscu.
Zdaniem Grebiennikowa, ten eksperyment może powtórzyć każdy, używając do tego choćby krótkiego, drewnianego ołówka, którym będzie wskazywał kwiat, a nawet bez żadnych przyrządów - gołymi rękami.

Narzędzie manipulacji?

 silne.
Badacze eksperymentujący z promieniowaniem kształtu często donoszą o szczególnych polach wytwarzanych przez płaskie figury geometryczne. Teoria próżni fizycznej interpretuje te promieniowania jako manifestacje pól torsyjnych płaskich kształtów. Rosyjski naukowiec W.T. Szkatow skonstruował tzw. torsiometr, za pomocą którego dokonuje pomiarów promieniowania torsyjnego takich figur (rys. 7).
Wiele wskazuje zatem, że promieniowanie kształtu jest rzeczywistością, obiektywnie potwierdzoną badaniami eksperymentalnymi. Promieniowanie to może mieć różnoraki wpływ na człowieka: od zbawiennego po niebezpieczny. Czy w takim razie nie można wyobrazić sobie, że promieniowanie kształtu potencjalnie może być wykorzystywane np. do kontroli ludzkich zachowań? Czemu nie? Na przykład totalitaryzm zawsze kojarzy się z topornymi formami sztuki. Dla jednych może to być skutek depresyjnego wpływu zniewolonego społeczeństwa na jednostkę, dla innych odwrotnie - celowe działanie mające zniechęcać ludzi do korzystania z wolności.
Maciej Trojanowski
fot. autora
Wyniki pomiarów kontrastu torsyjnego płaskich figur geometrycznych za pomocą torsiometru Szkatowa: równoboczny trójkąt, odwrotna swastyka, gwiazda pięcioramienna, kwadrat, kwadrat z pętlami, prostokąt ze złotym podziałem (stosunek boków D=1,618), krzyż ze złotym podziałem, gwiazda sześcioramienna, krzyż z fraktalami (tj. z fragmentami podobnymi do całości), swastyka i okrąg.
Figury 5, 6, 7, 8, 9, 10 i 11 wykazują prawoskrętne pole torsyjne, a 1, 2, 3 i 4 - lewoskrętne. Zatem ich oddziaływanie na otoczenie powinno się różnić. Czy tak jest?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz