sobota, 26 stycznia 2013

Czy o tym nie wiedziała???


25 marca 1994 [87]
Drogie dzieci! Dziś raduję się z wami i wzywam was do otwarcia się na mnie, abyście stali się orężem w moich rękach dla zbawienia świata. Pragnę, dziatki, abyście wy wszyscy, którzy odczuliście posmak świętości poprzez orędzia, które wam daję, nieśli je światu głodnemu Boga i Bożej miłości. Dziękuję wam wszystkim, że odpowiedzieliście tak licznie i wszystkich was błogosławię moim macierzyńskim błogosławieństwem. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

25 kwietnia 1994 [88]
Drogie dzieci! Wzywam was wszystkich, abyście się zdecydowali na modlitwę w mojej intencji. Dziatki, proszę was, aby każdy pomógł mi w realizacji mojego planu, poprzez tę parafię. Obecnie w szczególny sposób, dziatki wzywam was, abyście zdecydowali się pójść drogą świętości. Tylko tak będziecie blisko mnie. Kocham was i pragnę poprowadzić was wszystkich razem ze mną do raju. Jeśli się jednak nie modlicie, nie jesteście pokorni i posłuszni orędziom, które wam daję, nie mogę wam pomóc. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

25 maja 1994 [89]
Drogie dzieci! Wzywam was wszystkich, abyście mieli więcej zaufania do mnie i żyli głębiej moimi orędziami. Jestem z wami i wstawiam się za wami przed Bogiem, ale czekam, aby i wasze serca otwarły się na moje orędzia. Radujcie się, gdyż Bóg was kocha i każdego dnia daje wam możliwość nawrócenia się i pogłębienia wiary w Boga Stworzyciela. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

25 czerwca 1994 [90]
Drogie dzieci! Dziś cieszę się w mym sercu, patrząc na was wszystkich tu obecnych. Błogosławię was i wzywam, abyście zdecydowali się żyć moimi orędziami, które wam tutaj daję. Ja, dziatki, pragnę was wszystkich powitać i doprowadzić do Jezusa, gdyż On jest waszym zbawieniem. Dlatego, dziatki, im więcej się modlicie, tym bardziej stajecie się moimi i mojego Syna Jezusa. Błogosławię was wszystkich moim macierzyńskim błogosławieństwem i dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

25 lipca 1994 [91]
Drogie dzieci! Dziś wzywam was, abyście zdecydowali się poświęcać cierpliwie czas na modlitwę. Dziatki, nie możecie powiedzieć, że jesteście moimi i że poprzez moje orędzia przeżyliście nawrócenie, jeśli nie jesteście gotowi poświęcać czasu Bogu każdego dnia. Jestem blisko was i błogosławię was wszystkich. Dziatki, nie zapominajcie, że jeśli nie modlicie się, nie jesteście blisko mnie i nie jesteście blisko Ducha Świętego, który was prowadzi drogą świętości. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

25 sierpnia 1994 [92]
Drogie dzieci! Dziś łączę się z wami w sposób szczególny prosząc o dar obecności mojego umiłowanego Syna w waszej ojczyźnie. Módlcie się dziatki o zdrowie dla mojego najdroższego syna, który cierpi, a którego wybrałam na te czasy. Modlę się i wstawiam u mojego Syna Jezusa Chrystusa, aby urzeczywistniły się marzenia, jakie mieli wasi ojcowie. Módlcie się, dziatki, w szczególny sposób, gdyż szatan jest silny i chce zniszczyć nadzieję w waszych sercach. Błogosławię was. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.


Rwanda

Pierwsze dlaczego?!
Dlaczego wojska ONZ wycofały się z Rwandy w momencie wybuchu konfliktu?
Dlaczego na początku ONZ nie nazwał oficjalnie tych wydarzeń ludobójstwem a jedynie masakrą?
Dlaczego cały świat (łącznie z Watykanem) jedynie apelował o rozejm  i przyglądał się jak wciągu 100 dni morduje się milion bezbronnych ludzi ?
Dlaczego nikt nie podjął nawet próby pomocy dzieciom, kobietom i całej ludności cywilnej?
Afryka
Rwanda, Republika Rwandy – malutkie państwo w środkowo – wschodniej Afryce. Graniczy z Kongiem, Tanzanią, Ugandą i Burundi. Jest położona na bardzo pofałdowanym terenie, skąd wziął się przydomek “Kraj tysiąca wzgórz“. Kraj o jednej z najwyższych gęstości zaludnienia w Afryce. Stolica – Kigali. Średnia długość życia – mężczyźni 45 lat, kobiety 48 lat. Głowna religia – katolicyzm 65% (!). Narodowości – 90% Hutu, 9% Tutsi, 1% inni.
Rwanda
Kwiecień 1994 rok. Milion ludzi w sto dni. Daje to 10 tysięcy dziennie, 417 na godzinę, 7 osób zabitych każdej minuty. Morderstwo co osiem i pół sekundy. Takie było tempo ludobójstwa w Rwandzie.
Wbrew powszechnej opinii, nie był to po prostu wybuch uśpionej nienawiści, który spowodował, że nagle plemię Hutu zaczęło mordować swoich rodaków Tutsi. Ludobójstwo nigdy nie jest spontaniczne, nagłe. Historyczna wrogość nie wystarczy do tego, by podjąć próbę eksterminacji całej grupy etnicznej. To, co zdarzyło się w Rwandzie, było efektem starannie przygotowanego planu eksterminacji, której fundamenty budowano przez wiele lat. To ludobójstwo było częścią polityki rządzącej grupy. Hutu i Tutsi są tej samej rasy, mówią tym samym językiem (Kinyarwanda), dzielą wspólną historię, kulturę i katolickie wyznanie. Od wieków żyli w tych samych wioskach, na tych samych wzgórzach. A jednak zwykli Hutu zaczęli mordować swoich sąsiadów, przyjaciół, a czasem nawet małżonków. I być może to jest najbardziej przerażające, bo tym właśnie wydarzenia w Rwandzie różnią się od innych ludobójstw. Tamte dokonywane były przez wyszkolone służby na obcych ludach. To przeprowadzone było głównie przez cywili. Pod koniec XIX wieku powszechnie stosowanym wyjaśnieniem dla pochodzenia Tutsi była tak zwana ,,hamityczna teoria”. Antropolodzy zaobserwowali, iż Tutsi rzekomo są wyżsi od Hutu, mają jaśniejszą cerę, bardziej podłużne twarze i europejskie rysy, podczas gdy ich sąsiedzi byli bardzo negroidalni, czyli krępi, ciemni i z szerokimi nosami. Ponadto, ci pierwsi mieli być bardziej inteligentni i wysublimowani. Na tej podstawie uznano, że Tutsi są potomkami imigrantów z terenów Etiopii, arystokratyczną grupą, która jest bliska Europejczykom, dlatego lepsza i zasługująca na to, by rządzić na tych terenach. Hutu natomiast przywędrować mieli na te tereny z innych obszarów Afryki Centralnej. Teoria hamityczna jest dzisiaj obalana przez wielu naukowców. Badania genetyczne pokazują, że oba plemiona są ze sobą bardzo blisko spokrewnione, a Tutsi nie mają nic wspólnego z Etiopią. Ponadto, udowodniono, że podział na grupy miał często bardziej społeczny niż etniczny charakter. Hutu mógł zostać Tutsi wykupując odpowiednią ilość krów. Ponadto między oboma plemionami dochodziło czasami do małżeństw mieszanych, co jeszcze bardziej zacierało różnice etniczne. Dzisiaj, według reporterów i badaczy, często trudno odróżnić Hutu od Tutsi pod względem fizycznym. Na początku lat 90. Tutsi stanowili około 15% 8-milionowej populacji. Konflikty pomiędzy dwoma plemionami były częste. Rękę do tego przyłożyła Belgia (Rwanda była kolonią belgijską). Belgia nie mając zasobów na utrzymywanie protektoratu własnymi siłami, faworyzowali ,,arystokratycznych” Tutsi. W tym czasie mocno dyskryminowano Hutu, traktowano ich jak obywateli drugiej kategorii i surowo karano za każde nieposłuszeństwo. Z czasem fortuna zaczęła się jednak obracać przeciwko Tutsi. Belgowie mieli coraz mniejszą ochotę na utrzymywanie kosztownej kolonii, starzejący się mwami stopniowo tracił kontakt ze światem oraz wpływy. Hutu zrozumieli zalety tego, że jest ich kilkakrotnie więcej niż Tutsich. W 1957 roku powstał Manifest Hutu, wzywający do zrzucenia kajdanów niewolnictwa. Dwa lata później rwandyjski król Mutara Rudahigwa zmarł w tajemniczych okolicznościach krótko po spotkaniu z belgijskim lekarzem.Wywołało to falę gniewu wśród elit Tutsi, które zaczęły domagać się wyzwolenia spod wpływów Belgów. Wobec takiego nieposłuszeństwa, kolonizatorzy postanowili oddać część władzy przedstawicielom Hutu. Ci z kolei, mając okazję na dokonanie zemsty za lata poddaństwa, zamordowali około 20 tysięcy Tutsi. Pierwsza fala emigracji z Rwandy rozlała się na cały teren Afryki Centralnej. Od tej chwili takie masakry powtarzały się cyklicznie co kilka lat, szczególnie po analogicznych zbrodniach popełnianych na Hutu przez rządzących w sąsiedniej Burundi Tutsich.. Największe z masakr, w 1963 i 1973 roku, pociągnęły za sobą exodusy kilkuset tysięcy osób, zwłaszcza do Ugandy. Rwanda, od 1962 roku już niepodległe państwo, stała się krajem rządzonym właściwie tylko przez Hutu. W kraju sytuacja Tutsi była bardzo zła. Nie mieli oni prawie żadnych przedstawicieli w rządzie, nie mogli liczyć na prestiżowe stanowiska ani miejsca na uniwersytetach czy dobrych w liceach. W szkołach wprowadzono segregację plemienną. Na lekcjach przedstawiano taką wersję historii kraju, która przedstawiała plemię Tutsi w najgorszym świetle. Gdy dochodziło do masakr, często prowokowanych przez rząd, nikt nie ścigał winnych. W Ugandzie, Tanzanii, Zairze i Burundi dorastało już drugie pokolenie potomków uciekinierów z masakr 1959 roku, a z każdą falą zabójstw dochodzili do nich kolejni Tutsi. Zawsze byli imigrantami, ugandyjskimi lub kongijskimi Rwandyjczykami. Na ziemie ich przodków odmówiono im wstępu, a chcieli tam wrócić. Wykorzystując wdzięczność nowego władcy Ugandy, w 1987 roku imigranci założyli Rwandyjski Front Patriotyczny (RPF), organizację, która chciała doprowadzić do powrotu wypędzonych na ojczyste ziemie i podziału władzy w Rwandzie z Hutu. W obliczu odrzucenia tych postulatów przez rząd Habyarimany i zaostrzenia represji wobec Tutsi w Rwandzie, Rwandyjska Patriotyczna Armia (RPA), militarne skrzydło RPF, 1 października 1990 roku rozpoczęła ofensywę na północy ,,kraju Tysiąca Wzgórz”. Dało to początek wojnie domowej, której końcową fazą było ludobójstwo. Nagły atak rebeliantów zaskoczył rząd, ale jednocześnie był na rękę części z jej polityków. Szczególnie tym, którzy z powodów osobistych gardzili Tutsi i zdecydowanie nie chcieli dzielić z nimi władzy. Najbardziej wpływową grupą takich ludzi było tzw. Akazu, nieformalna organizacja złożona głównie z bliskich demonicznej żony prezydenta, Agathe Habyarimany. Logikę mieli oni prostą: jeżeli plemienia Tutsi i tych, którzy ich wspierają w Rwandzie nie będzie, władza zostanie tylko i wyłącznie w rękach członków Akazu. Na początku lat 90. Tutsi stanowili około 15% 8-milionowej populacji. Eksterminacja takiej liczby ludzi nie jest zadaniem prostym, szczególnie, gdy nie dysponuje się takimi środkami jak III Rzesza. Postanowiono zatem, iż ,,wrogów” trzeba będzie pozbyć się przy pomocy zwykłych Hutu. W grudniu 1990 roku ,,Kangura” opublikowała tak zwane 10 Przykazań Hutu. Mówiły one o tym, że każdy, kto poślubi, zaprzyjaźni się lub będzie prowadził interesy z Tutsi powinien zostać uznany za zdrajcę. Zalecały także oddanie wszystkich ważnych stanowisk w ręce Hutu. W podzielonej od ponad wieku Rwandzie taka propaganda trafiła na podatny grunt. Rwanda, jako były protektorat belgijski, w latach 90. poprzedniego wieku była krajem frankofońskim,a więc pośrednio pozostającym w strefie wpływów francuskich. Chociaż największymi bogactwami tego kraju są banany i kawa, czyli niezbyt drogocenne surowce, Francuzi nie chcieli, aby ,,kraj Tysiąca Wzgórz” dostał się pod władanie anglojęzycznych Rwandyjczyków z Ugandy. Na początku wojny domowej oddziały francuskich spadochroniarzy, pod pozorem ochrony własnych rodaków przebywających w Rwandzie, zatrzymały rajd RPA na Kigali. Później, w początkowych fazach ludobójstwa, rząd w Paryżu był gotów zawetować w Radzie Bezpieczeństwa każdą propozycję interwencji militarnej. Podobnie zresztą jak Chiny i Rosja, które nie chciały, by taka reakcja wspólnoty międzynarodowej w obliczu łamania praw człowieka stała się normą. Przedłużająca się wojna i sukcesy partyzantów radykalizowały nastroje w dominującym plemieniu. Powstawały nowe bojówki. Tutsi coraz częściej byli ofiarami represji, pozasądowych egzekucji oraz pospolitych morderstw, które uchodziły sprawcom płazem. ,,Kangura” oraz rządowe Radio Rwanda rzucały obelgi i przekleństwa pod adresem ,,zdrajców narodu”. Do Rwandy zaczęły napływać duże ilości broni i amunicji z Francji, Izraela, Egiptu, RPA i Albanii. Z Chin dostarczono kilkaset tysięcy lśniących maczet, zakupionych za 750 tysięcy dolarów. Rozdano je chłopom, ,,aby mogli lepiej zająć się swoimi polami”. ONZ wysłało do Rwandy misję UNAMIR, dowodzoną przez kanadyjskiego generała, Romeo Dallaire’a. Misja składała się z 2500 lekko uzbrojonych żołnierzy, głównie z Belgii, Francji, Kanady, Senegalu i Ghany. Było tam również pięciu Polaków. Oddziały miały jednak jedynie mandat obserwacyjny, nie mogły używać broni w innej sytuacji niż samoobronie.W tym samym czasie trwały rozmowy pokojowe w Tanzanii. Prezydent Habyarimana wraz ze swoim odpowiednikiem z Burundi wracał wieczorem 6 kwietnia 1994 roku z kolejnej tury negocjacji w Aruszy. Jego prywatny samolot zniżał się już do lądowania w Kigali, gdy nagle uderzyły w niego dwie rakiety. Obaj politycy zginęli na miejscu. Był to początek ludobójstwa. Zabójstwo prezydenta dało sygnał wojsku i Interhamwe do wyjścia na ulicę. Jeszcze nocą tego samego dnia miejsce miały pierwsze zabójstwa.Bojówki rozdawały skrzynki z alkoholem, aby zachęcić mężczyzn do walki. I tak Hutu zaczęli zabijać swoich sąsiadów. Palenie domów. Gwałcenie kobiet i dziewczynek, często przez żołnierzy zarażonych wirusem HIV. Rozbijanie noworodków o ścianę. Rozcinanie brzuchów ciężarnych. Zabijanie dzieci na oczach matek, znieważanie żon przed mężami. Okaleczanie, obcinanie kończyn. Pościgi, ciosy w plecy. Masakry w kościołach, szkołach i szpitalach, gdzie tysiące osób próbowało znaleźć schronienie. Wrzucanie granatów do pomieszczeń pełnych ludzi. Dekapitacje. Sprawdzanie, ile ludzkich czaszek może przebić pojedynczy pocisk. Świat widział to już wielokrotnie. Świat już w tym punkcie był. Tym razem jednak działo się to nie tylko przy akceptacji społeczeństwa, ale przy jego aktywnym w tym udziale. I milczeniu świata.Na ulicach ustawiono setki blokad, gdzie sprawdzano karty identyfikacyjne. Przy każdej blokadzie leżały martwe ciała, które wieczorami były w ciężarówkach wywożone do masowych grobów. Zapis „Tutsi” w dowodzie równał się wyrokowi śmierci. Dziesiątki tysięcy ciał zostało wrzuconych do rzek, szczególnie największej – Nyabarongo. Wiele osób, zwłaszcza kobiet, wolało popełnić samobójstwo skacząc w toń, niż stać się ofiarami gwałtów i maczet. Po kilku tygodniach ludobójstwa akweny wodne były pełne trupów. Mieszkańcy sąsiednich państw przestali jeść ryby, które ,,żywiły się ludzkimi zwłokami”. Rwanda ma jeden z najwyższych współczynników ilości katolików w Afryce. Poglądy głoszone z ambony są jednym z najważniejszych czynników kształtujących światopogląd Rwandyjczyka, szczególnie mieszkańca wsi. W licznych miastach przerażeni Tutsi zwrócili się z prośbą o pomoc do duchownych i burmistrzów. Tamci polecili im gromadzić się w kościołach, szkołach czy szpitalach. Po paru dniach burmistrzowie wraz z duchownymi zjawili się przed świątyniami. Stali na czele uzbrojonych w granaty i karabiny bojówek oraz rozwścieczonych cywili. Należy jednak zaznaczyć, że księża również padali ofiarami. Kapłanów Tutsi mordowano z powodu etniczności, a część duchownych Hutu odmówiła udziału w szaleństwie lub próbowała pomóc bezbronnym. Skazali się tym samym na śmierć. Ludobójstwo w Rwandzie było orgią zabijania. Po paru tygodniach społeczeństwo tak bardzo przywykło do mordowania, że stało się ono rozrywką, sportem. Nikt nie zajmował się rolą, nikt nie hodował zwierząt. Jedyną czynnością, która pochłaniała cały kraj, było dobijanie coraz mniej licznych Tutsich i umiarkowanych Hutu. Należy dodać jednak, że nie wszyscy Hutu brali udział w tych zbrodniach. Szacuję się, że około 20% ofiar ludobójstwa pochodziło właśnie z tego plemienia. Byli to ludzie, którzy sprzeciwiali się władzy wcześniej lub odmówili zabijania w trakcie rzezi. Niektórzy z nich zostali zamordowani przez przypadek, gdyż z powodu wysokiego wzrostu czy jaśniejszej karnacji wzięto ich omyłkowo za Tutsich. Gdy tylko wiadomość o rozpoczęciu ludobójstwa dotarła do kierownictwa RPF, rozpoczęli oni potężną ofensywę w kierunki Kigali. Po około 12 tygodniach, rebelianci pobili prawie czterokrotnie większe siły Armii Rwandyjskiej i Interhamwe i opanowali znaczną większość kraju, wywołując exodus około trzech milionów Hutu bojących się odwetu. Doświadczone, karne i zdyscyplinowane oddziały dowodzone przez zdolnego dowódcę Paula Kagame w połowie lipca 1994 zatrzymały ludobójstwo. Bez pomocy świata. Opinia publiczna w tym czasie skupiała się na innych wydarzeniach: wojnie w Bośni, procesie O.J. Simpona, przygotowaniach do mistrzostw świata w piłce nożnej w USA. Rwanda była newsem z dalszych stron, tym bardziej, że niewielu reporterów odważyło zapuścić się do tego ogarniętego szaleństwem kraju. W lipcu 1994 roku sytuacja w Rwandzie była dramatyczna. Gospodarka właściwie nie istniała, siły roboczej praktycznie nie było. Edukacja, służba zdrowie i administracja były w ruinach. Jeziora i rzeki były skażone, pola zaniedbane, bydło wybite. Kraj zrobił się dziwnie pusty. Brakowało miliona tych, którzy zginęli i około trzech milionów tych, którzy uciekli z kraju. Być może nawet pół miliona kobiet padło ofiarą gwałtu, często grupowego. Wiele było zarażonych wirusem HIV. Po drogach błąkało się 400 tysięcy sierot. Setki tysięcy dzieci miało w pamięci obraz mordowanych ludzi. Przed kwietniem 1994 roku proporcja liczby mężczyzn do kobiet była wyrównana. Trzy miesiące później na 30 mężczyzn przypadało 70 kobiet. Ocaleni nie widzieli sensu w życiu, które zostało zdruzgotane przez ludobójstwo. Przed Rwandyjczykami stało bardzo trudne zadanie. Musieli odzyskać przyszłości.
Autorem powyższego tekstu jest Pan Michał Staniul  – oryginalny, cały  artykuł przeczytasz tutaj.
Filmy opisujące te wydarzenia:
“Hotel Rwanda” – reżyseria Terry Georga
“Czasem w kwietniu” – reżyseria Raoul Peck
“Strzelając do psów” – reżyseria Michael Caton-Jones
“Podać rękę diabłu” – reżyseria Roger Spottiswoode
Książki:
Lilla Danilecka – “Amahoro znaczy pokój. Rwandyjski dramat nie zakończony”
Internet:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz