Śmieci na powstańczych mogiłach
Czwartek, 17 stycznia 2013 (02:17)
Radni z Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej zagłosowali przeciwko godnemu upamiętnieniu Reduty Ordona, szańca z czasów Powstania Listopadowego.
Nadzwyczajną sesję warszawskiej Rady Dzielnicy Ochota w sprawie Reduty Ordona na ul. Na Bateryjce zwołano na wniosek radnych klubu PiS.
Stowarzyszenie Reduta Ordona, które walczy od kilku lat o właściwe upamiętnienie powstańczego szańca, varsavianiści i archeolodzy zwracali uwagę na jego unikatowy charakter. I to nie tylko w skali Warszawy, ale też całej Polski. Podkreślali konieczność jego uporządkowania, objęcia ochroną, a po przeprowadzeniu pełnych prac archeologicznych właściwego zagospodarowania w celu edukacji historycznej.
Projekt referował Andrzej Jegliński (PiS). Radni chcieli, by zarząd dzielnicy niezwłocznie wznowił badania archeologiczne, które precyzyjnie zlokalizują miejsca, gdzie znajdują się szczątki żołnierzy, którzy zginęli 6 września 1831 r. podczas walk na fortyfikacji zwanej Dziełem nr 54 (Reduta Ordona). Miejsce to mogłoby zostać później wpisane do rejestru zabytków, a cały teren fortyfikacji uznany za cmentarz wojenny i pole bitwy.
„W 1831 r. podczas Powstania Listopadowego, 6 września w miejscu, w którym obecnie jest ul. Na Bateryjce (co kiedyś znaczyło ’na wzniesieniu’, ’w najwyższym punkcie’) znajdowała się – pewnie właśnie dlatego – fortyfikacja pn. Dzieło nr 54, nazwana później, co znalazło swoje odzwierciedlenie w poemacie Adama Mickiewicza – Redutą Ordona. Redutą dowodził młodziutki ppor. Juliusz (niektóre źródła podają – Julian) Ordon. Jego załogę stanowiło niespełna trzystu żołnierzy i 6 armat. Naprzeciw stanęło prawie dwa tysiące Rosjan i ponad 60 armat” – napisali radni.
Wysadzenie Reduty zatrzymało marsz armii feldmarszałka Iwana Paskiewicza na Warszawę. Zginęła wtedy ponad połowa obrońców Reduty i znaczna liczba Rosjan. Nie wszystkie szczątki poległych jednak wtedy stamtąd wywieziono. Wiele ciał zostało na pobojowisku, nieliczne udało się też po bitwie naprędce pochować. Ponieważ potężny wybuch rozrzucił ludzkie szczątki na znacznej powierzchni, teren walk jest wielkim cmentarzyskiem wojennym. Do chwili obecnej owo miejsce krwawej rozprawy rosyjskiego agresora z garstką obrońców Warszawy nie zostało godnie upamiętnione. Reduta zarasta chwastami, krzakami i służy jako dzikie wysypisko śmieci – tłumaczą radni.
Radnym PO i SLD nie przeszkadza
Śmieci na Reducie Ordona nie wadzą jednak radnym PO i SLD. A ponieważ w radzie dzielnicy mają większość, przegłosowali opozycję, proponując własne poprawki, wypaczające sens całego projektu. Do planu zagospodarowania przestrzennego dla Szczęśliwic Północnych wprowadzili korekty umożliwiające zbudowanie na działkach, których właścicielem jest miasto (między ul. Na Bateryjce a Al. Jerozolimskimi – obszarze Reduty Ordona oraz przylegającym) placu miejskiego, „jako przestrzeni publicznej ściśle dedykowanej Reducie Ordona, jej historii i jej obrońcom”.
– Na razie na miejscu Reduty Ordona znów nic się nie będzie działo – przyznaje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” radny Andrzej Jegliński. – W tym ważnym dla Polaków miejscu jest bród, śmieci do pasa i jakieś chaszcze nieprzebyte – dodaje radny. A sprawa jest pilna. W niedługim czasie może nie być już gdzie stawiać w tamtym miejscu pomników. – Gdy wejdzie się na ulicę Na Bateryjce, to z jednej strony widać budujący się meczet, z drugiej zaś – na terenie, który dzierżawi hiszpański deweloper (6 tys. metrów kwadratowych), mogą niedługo stanąć apartamentowce – tłumaczy Jegliński.
Varsavianista Artur Nadolski, członek Stowarzyszenia Reduta Ordona, dodaje, że tylko pod naciskiem ich stowarzyszenia dzielnica Ochota dwukrotnie wystąpiła o wykopaliska archeologiczne w tym miejscu.
– Udowodniono wtedy, że jest to prawdziwe miejsce Reduty Ordona – mówi Nadolski. Przed wojną nie było pełnej wiedzy na temat lokalizacji Reduty, dlatego stojący od 1937 r. obok stacji WKD pomnik nie znajduje się w miejscu faktycznej lokalizacji szańca. Jest ono położone kilkaset metrów dalej.
– Dzielnica jednak nie chce przenieść ani tego pomnika, który stoi w niewłaściwym miejscu, ani cokolwiek robić na tym terenie. Stąd my sami, jako stowarzyszenie, wyczyściliśmy jeden z głazów narzutowych, który leżał na terenie Reduty Ordona. Na nim został wyryty napis 6.9.1831 r. Ten głaz nazywamy roboczo kamieniem węgielnym pod przyszły pomnik Reduty Ordona – zapewnia varsavianista.
Stowarzyszeniu udało się doprowadzić do pierwszej nadzwyczajnej sesji rady dzielnicy 5 lat temu. Radni podjęli wtedy uchwałę o zobowiązaniu burmistrza dzielnicy do wystąpienia do wojewódzkiego konserwatora zabytków o wpisanie Reduty Ordona do rejestru zabytków. Burmistrz tego nie uczynił. Stowarzyszenie Reduta Ordona zapewnia jednak, że nie zaprzestanie starań o godne upamiętnienie tego miejsca.
Wczoraj doszło do spotkania jego członków w Muzeum Wojska Polskiego, na którym próbowano opracować strategię działania. Na razie powstańczy szaniec, na którym 182 lata temu rozgrywały się dramatyczne wydarzenia, pozostaje wysypiskiem śmieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz