środa, 16 stycznia 2013

Wizje "Podlasianki"



Zobaczył Bóg czyny ich, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić,  i nie zesłał jej

Jon 3, 1-10


WIZJE PODLASIANKI
„Podlasianka” to pseudonim współczesnej, niedawno zmarłej, wizjonerki polskiej. Ojciec
Józef Prus, długoletni Prowincjał zakonu Karmelitów Bosych w Polsce, znał Podlasiankę,
która starała się o przyjęcie do SS. Karmelitanek Bosych. Ponieważ kandydatka miała
wizje nadprzyrodzone,  żaden z klasztorów karmelitańskich nie chciał jej przyjąć.
Większość życia spędziła w Warszawie. Poniższe relacje są zwięzłym, retrospektywnym
skrótem całości wizji Podlasianki, dotyczących naszej przyszłości. Przytaczamy je na
podstawie książki Zbigniewa Kozłowskiego ,,Świat objawiony”, Catholic Publishing,
London 1990.
„Sprawy z widzeń dotyczące przyszłości”

Na polecenie kierownika duchowego składam to sprawozdanie z widzeń, udzielonych mi
przez Boga. Łaskami mistycznymi byłam obdarowana od dzieciństwa, lecz nikt o tym nie
wiedział poza konfesjonałem, aż do chwili złożenia na piśmie relacji o widzeniach
nakazanych mi przez mojego przewodnika. Nie mogę zaprzeczyć faktom, które miały
miejsce w moim  życiu, ani uważać ich za urojenia. Mając tak dużo dowodów
przekonywujących o ich realności. Kiedy w roku 1926, szarpały mną największe
niepokoje, czy nie jestem ofiarą chorobliwych lub szatańskich złudzeń, wtedy Najświętsza
Panna Maria, miłosierna pocieszycielka strapionych, sama raczyła się objawić i udzielić
mi zapewnienia,  że niezwykłe rzeczy, których doznaję, pochodzą z działania Bożego,
zapowiedziała,  że papież Pius XII ogłosi dogmat o Jej chwalebnym wniebowzięciu. W
maju 1926r. w żaden sposób nie przyszłoby mi na myśl, że taki fakt zaistnieje. Uroczyste
proklamowanie tego dogmatu przez papieża Piusa XII, odbyło się 1 listopada 1950r. Fakt
ten był dla mnie rękojmią,  że rzeczywiście Matka Boża w swojej dobroci dała mi
zapewnienie,  że podobało się Bogu Najwyższemu udzielić mi łask nadzwyczajnych.
Moment ten jest ważny. Uderzyła godzina wielkiej duchowej mobilizacji, jedna z tych
godzin, których nie wolno przespać ani zmarnować. Ingerencja nadprzyrodzonego
czynnika jest w takich momentach zawsze większa niż kiedykolwiek. Duch Boży tchnie,
kędy chce. Nie jestem godna charyzmatów, które zostały mi udzielone. Pan Zastępów
powiedział do mnie, w czasie widzenia pierwszego Trójcy Przenajświętszej: „Nie badaj,
dlaczego cię wyróżniłem. Czynię to, bo mi się tak podoba”. Choć dziwna wydaje mi się
myśl, że mam Bogu służyć za posła w tak doniosłych dla ludzkości sprawach, z pokorą
powierzam treść udzielonych mi objawień orzeczeniu Kościoła.
Podobało się Panu Jezusowi objawić mi,  że jestem ostatnią z szeregów posłanek jego
Najświętszego Serca; kończy się bowiem czas Miłosierdzia, a zbliża - godziny Sądu. W
czasie wojny w 1944r. dane mi było widzieć Najświętsze Serce Jezusa, uwieńczone 11
cierniami z krzyżem. Serce Zbawiciela, cierpiące i czekające na skruch´ grzeszników,
gorejące płomieniem znieważonej miłości, Serce Króla i Sędziego.


Jesienią 1948 roku – Pan Jezus powiedział mi te słowa: „Jeszcze tylko raz odezwę się
do ludzi głosem mego Miłosierdzia. Potem będę mówił przez ogień i pioruny. Podaj
to ludziom do wiadomości!”
Cóż stanie się z ziemią zanieczyszczoną ogromem grzechów apostazji dzisiejszych czasów,
jeżeli nie zdołamy przebłagać Serca naszego Zbawiciela? Ludzkość ma dwie alternatywy –
pokutę albo katastrofę.
Bardzo trudno jest w tych krótkich streszczeniach wyrazić i opisać treść udzielonych mi
widzeń i objawień, wielkie światło Ducha, udzielone mi przez obrazy czy słowa lub przez
ogólne idee. Z trudem daje się język Ducha przetłumaczyć na ubogie ludzkie słowa.
Spróbuję więc oddać zasadniczą treść licznych i w różnym czasie udzielonych mi widzeń
w układzie rzeczowym, ubolewając nad swoją nieudolnością wobec tak trudnego zadania.
a. Bliskość końca tej formy świata
Wizje, które odnoszą się do końca świata miałam w latach: 1926, 1932 i 1950. Różnie mi
się przedstawiały, raz były to wizje obrazowe, innym razem formalne słowa, które się z
nimi łączyły lub występowały oddzielnie, wizje najwyższego typu intelektualnego,
udzielające bardzo jasnego, przekonywującego poznania przez własne, rozumowi
bezpośrednie, wielkie idee syntetyczne, bez słów i obrazów, bez następstwa pojęć, ponad
ludzkie i pozaczasowe. One to, chociaż dają najwięcej wiedzy o duszy, która je otrzymuje,
najtrudniejsze są do przekazania innym.
Koniec dziejów ludzkości jest bliski. Wiosną w 1932r, gdy pochylona nad książką
Apokalipsy, myślałam z żalem, że jestem za głupia, by zrozumieć wielkie prawdy w niej
zawarte, ukazał mi się Anioł jasny, jako młodzieniec w białych szatach ze złotą opaską na
długich włosach i tak rzekł do mnie: „Wiele z tego, co tu napisane, spełni się w twoich
czasach. Wznieś oczy! Kiedy podniosłam wzrok, nie mogłam uczynić innego ruchu, gdyż
ekstaza mnie unieruchomiła, ujrzałam na obłoku na niebie wielką białą księgę,
zamkniętą na pieczęcie. Naraz wionął wiatr, zerwał pieczęcie i począł odwracać karty
księgi, odniosłam wrażenie,  że odwrócił ich wiele, może kilkaset, przez chwilę wiatr
przestał wiać i ujrzałam kartę zapisaną literami gorejącymi blaskiem.
Anioł rzekł: – „Ta karta odpowiada obecnym czasom”. Wiatr powiał znowu, odwróciło się
kilka kartek, może pięć i księga zamknęła się.
– „Czy mam rozumieć,  że tak blisko jest koniec tego  świata?- zapytałam zrozumiawszy
symbolikę widzenia. 12
– „Tak” – odpoowiedział Anioł i wyjaśnił mi, że ilość stron nie oznacza jednak konkretnej
liczby lat, po prostu wyraża stosunek czasu, jaki jeszcze pozostał do końca świata, a tego
który już upłynął.
– „Ludzkość wkracza w ostatnią (trzecią) fazę swego rozwoju”. To mówiąc, zaczął
wyjaśniać, co w książce Apokalipsy odnosi się do naszych czasów. A oto słowa Anioła:
– „Bestia siedmiogłowa oznacza państwo totalitarne. Totalitaryzm, to idea supremacji
państwa, zbiorowego Molocha, który przywłaszczył sobie prawa boskie. Idea jest jedna,
lecz formy jej są różne, co wyraża jedność bestii w wielkości głów. Niegdyś takim
państwem totalitarnym był Rzym cezarów. Obecnie łbami  bestii, rzucającymi
bluźnierstwa i zwracaniem rogów przeciw Bogu są: faszyzm, hitleryzm, komunizm [..].
Najgroźniejszy łeb ma znak czerwonej gwiazdy- komunizm. Rosję sowiecką nazwał Anioł
„królestwem Antychrysta”. Bestia prześladuje wszystkich, którzy nie chcą jej służyć i nie
biorą znaku jej na czoło i na ramię. Wszystkie totalitarne systemy stosując terror
zmuszają do posłuszeństwa żądając podporządkowania ich programom i zasadom.
Następnie Anioł pokazał mi skutki panowania bestii totalitaryzmu: straszne widma
trzech jeźdźców Apokalipsy. Przemknęły mi nad głową rude pęciny czerwonego kasztana
wojny, a bokiem przeleciały nad Warszawą czarne kopyta konia głodu i mordu. Ujrzałam,
że ani głód ani mór nie będą się szczególnie srożyć w Warszawie, ale taran wojny
zdruzgocze ją okrutnie.
Usłyszałam słowa: –„Czy nie chciałabyś spętać tego konia?”
Zrozumiałam ten rozkaz jako polecenie, aby modlitwą i pokutą wyprosić złagodzenie
okrucieństwa wojny, która zagrażała ludzkości. Dom, w którym miałam to widzenie, a
także gmach ministerstwa wojny, znajdujący się na wprost okna, przez które widziałam
księgę na niebie, już nie istnieją. Tak jak w widzeniu stratowały je kopyta ryżego rumaka
wojny, w rzeczywistości zburzyły je działania wojenne.
We wcześniejszych widzeniach w 1926r. było mi zapowiedziane,  że termin katastrofy,
która ma zniszczyć ziemię może być wcześniejszy lub późniejszy, w zależności jak
ludzkość zareaguje na zesłane kary czy się poprawi i opamięta.
W roku 1928 Pan nasz te słowa powiedział do mnie –  „Ludzkość stoi na krawędzi
przepaści, gdyż równowaga między dobrem a złem została naruszona. Jeżeli nie znajdę
dusz dobrej woli, które zechcą ze mną cierpieć, zmuszony będę zniszczyć świat!
b. Dwie możliwości rozwoju świata

W roku 1928 zostały mi ukazane dwie możliwości końca  świata w wielkich wizjach 
intelektualnych: 
a.  Świat może utonąć bardzo szybko w straszliwej III wojnie  światowej i powszechnej 
rewolucji, jeżeli okropności III wojny  światowej, którą ze zgrozą oglądałam we 
wstrząsających obrazach, nie poruszą ludzkich sumień i nie skłonią do pokuty. 
b. Jeżeli przyjdzie skrucha, a ludzkość podniesie się po doznanych klęskach, nastąpi 
odrodzenie duchowe, w ślad za nim okres, szczęśliwości, pokoju i rozkwitu. Wtedy świat 
potrwa dłużej, aczkolwiek w stosunku do jego dotychczasowego istnienia nie tak długo. 
Ta druga możliwość jest po myśli Bożej, lecz Bóg nie chce narzucać swojej woli ludziom. 
Wolna wola ludzi, upierająca się przy złym, czyni pierwszą możliwość realną. Bóg chce 
dać się przebłagać, lecz nie może zabraknąć tych, co błagać będą. 
Powyższe wizje dały mi jasno do zrozumienia, że nie ma fatalistycznego zdeterminowania 
– ludzkość jest powołana do współdziałania w realizacji planów Bożych. Dlatego moralna 
postawa ludzkości wpłynie na czas i okoliczności końca świata.


c. Prześladowanie Kościoła
W roku 1926 łącznie z wizjami końca  świata i poprzedzającym go działaniem
Antychrysta, miałam widzenie straszliwego prześladowania Kościoła. Otrzymałam ogólne
poznanie bez żadnych szczegółowych obrazów, że będzie ono niezwykle srogie – większe
niż było za czasów rzymskich cezarów. Wiernym będzie bardzo trudno wytrwać. Dla
uproszenia łaski wytrwania ludzie winni zwrócić się do Matki Bożej.
Hasłem pierwszych męczenników było: „pro Christi”, hasłem ostatnich będzie wezwanie
„pro Christi per Maria”. Kościół w tym czasie wyda wielkich  Świętych, którzy będą
orszakiem Chrystusa Króla, jako Króla i Sędziego. Będą przewyższać doskonałością
dotychczasowych  Świętych, posiadając coś z blasku i wielkości, która udzielona jest
apostołom. Bliskość Chrystusa obdarzy szczególną chwałą ostatnich ludzi.
Przytoczę tu treść udzielonego mi objawienia swoimi słowami. Wizja ta bowiem była bez
obrazów i słów, która dawała czysto intelektualne poznanie. Ogólne światło miało w sobie
wszystkie potrzebne szczegóły.
Treść pierwszego dopełniało potem drugie, analogiczne. Zaznaczam, że nie znałam wtedy
książki napisanej przez  Św. Ludwika de Montfort – „O doskonałym nabożeństwie do
Najświętszej Maryi Panny” oraz hasła „per Maryjam”, było to dla mnie zupełną nowością.
Poznałam je wewnętrznie, duchowo bez słyszenia i obrazów, a jednak miało taką właśnie
łacińską formę. W tym czasie na wiosną 1926 roku, ukazał mi się św. Piotr. Widzenie
było poza ekstazą. Mogłam poruszać się swobodnie i mówić z księciem Apostołów.
Powiedział mi te słowa: 14
–„ W Polsce nieprzyjaciele Boga dojdą do władzy. To, że Polska wytrwa w katolicyzmie
będzie zasługą waszych biskupów, którzy staną nna wysokości zadania”.
Powiedział także,  że papież Pius XI nie na próżno ostrzegał Polaków przed masonami.
Polecił mi, abym modliła się za masonów polskich i ofiarowała Bogu w ich intencji
cierpienia ciężkiej choroby, którą mi zapowiedział. Choroba istotnie miała miejsce
połączona z bardziej duchowymi niż fizycznymi cierpieniami.
[..] W latach 1926 i 1932 miałam przerażające widzenie zagrażającej Kościołowi ponownej
schizmy od wewnątrz. Ujrzałam jakby cień murów Avionu, oznaczające wygnanie
prawowitego papieża z Rzymu i czarne widmo antypapieża. Nie wiem, czy to był obraz
straszliwej przyszłości, czy możliwości, które mogą odwrócić modlitwy. Podczas tych
widzeń miałam mocne przeświadczenie,  że wrogowie Boga będą usiłowali wywołać w
Polsce oderwanie się od Rzymu, by utworzyć schizmatycki kościół narodowy, wobec
trudności doprowadzenia Polaków do bezbożności.


Po śmierci Piusa XI, podczas konklawe, kiedy modliłam się o jednomyślny wybór nowego
papieża, otrzymałam objawienie, że ten papież będzie miał szczególnie trudny pontyfikat i
że schizma zagrozi Kościołowi właśnie za jego pontyfikatu. W roku 1950 Pan Jezus dał mi
poznać, że dopuści do prześladowania Kościoła, ponieważ ma powody do niezadowolenia
z kapłanów i zakonów. Dwa razy usłyszałam wewnętrznie te same słowa, pełne gniewu:
„Biada wam faryzeusze w sutannach i habitach”, kiedy modliłam się prosząc o
powstrzymanie prześladowania, a po raz drugi w czasie dziękczynienia po Komunii.
Zrozumiałam dzięki wewnętrznemu  światłu,  że Jezus wytyka zakonnikom przede
wszystkim formalistykę w przestrzeganiu reguły z niezrozumieniem jej ducha, oraz brak
miłosierdzia w stosunku do bliźnich.
Ujrzałam,  że tak jak w narodzie  żydowskim, gdy Jezus  żył na ziemi, tak i w  świecie
współczesnym mnóstwo jest sadyceuszów i zdemoralizowania u duchownych, wiele
zamaskowanego faryzeizmu. W umyśle uświadomiłam sobie konieczność prześladowania,
które było potrzebne dla oczyszczenia Kościoła w jego duchowej formie. Świat potrzebuje
pokuty. Nie mniej potrzebują jej duchowni i zakony, które są zwietrzałą solą ziemi.
To samo o nadejściu prześladowania powiedziała Teresa z Avilla, gdy objawiła mi się
przed dniem swego  święta w 1948r. Powiedziała te słowa. – „Sprawiedliwość Boża
podniesie rękę przeciw zakonom”.

d. Ataki szatana 
Do akcji siedmiogłowej bestii totalitaryzmu włącza się ataki szatana przeciw Bogu i
Kościołowi Chrystusowemu.
W roku 1932 podczas Mszy  Św., przed ołtarzem  Św. Michała Archanioła w kościele
Zbawiciela w Warszawie, ujrzałam wodza anielskich zastępów w ten sposób, że wizerunek 15
jego na obrazie zajaśniał nagle  światłem nadprzyrodzonym, twarz ożywiła się;
jednocześnie usłyszałam głos, który uprzedził mnie o wielkim szturmie, jaki szatan
zamierza przypuścić na ziemię.

Ataki przeprowadzał sam książę ciemności.  Św. Michał Archanioł wezwał mnie bym
wzięła udział w walce, gdy zapytałam go, w jaki to ma się odbyć sposób i  że jestem za
słaba, aby wziąć udział w walce, rzekł mi:
– „Nic trudnego. Uczynisz to, czego ja nie mogę. Możesz cierpieć. Oddaj mi swoje
cierpienia do walki ze złem, a ja ci w zamian dam moją siłę”.
W tym samym roku w lecie miałam kilka wizji zwolnionego z otchłani Lucyfera. Czy
szatan jest już wolny od więzów, którymi był skrępowany w działaniu, od chwili
zwycięstwa Pana Jezusa na krzyżu aż do czasu, gdy przed końcem  świata ma być na
krótko rozwiązany, czy też kłamał, nie wiem.
Za pierwszym razem ukazał mi się w najgroźniejszej postaci. Zdawało się, jakoby jego
cień okrywał całą ziemię. Przechwalał się swoim zwycięstwem, władzą i wpływami w
dziedzinie polityki, kultury i sztuki. Twierdził,  że zwycięży, gdyż ma wszystko w swym
ręku. Polsce groził zagładą od hitlerowskich Niemiec i komunistycznej Rosji, a Kościołowi
w Polsce prześladowaniem. –„Jeszcze się doczekasz, – mówił z nienawiścią –  że spłoną
kościoły w Polsce, tak jak spłonęły kościoły w Hiszpanii”.
Z widzenia tego, które nastąpiło po udzieleniu mi poprzednio przejmującego widzenia
Męki Pańskiej, mogłam wnioskować, jak wielką nienawiścią pała szatan do Boga i
wszystkiego, co Bóg stworzył, nawet do własnego bytu, który by zniszczył chętnie wraz ze
wszystkim, co istnieje, gdyby mógł. Powrót do nicości – niebytu – oto niezniszczalne
marzenie szatana, ponieważ chciałby tym zarazić ludzi.

Obie wizje ujawniły mi jednocześnie i siłę szatana, jako przeciwnika ludzi i jego słabość
wobec wszechmocy Bożej, której się lęka i przed którą musi się korzyć.
W  Święto narodzenia Panny Maryji, 8 września 1950 r. otrzymałam od naszej
Królowej obietnicę pomocy wojsk niebieskich dla obrony Polski przeciw ciemnym
mocom, które będą zmuszone ją opuścić i powrócą do otchłani. W depresji i złości
demony będą mściły się okrutnie nad złymi ludźmi, którzy służyli im za narzędzia,
gdyż nie mają mocy ludzi sprawiedliwych.  Wojska niebieskie uwolnią ziemię od
nieprzyjaciół Boga, porywając ludzi złych do ciemności.
Światło, które otrzymałam z tego objawienia, pozwoliło mi zrozumieć sprawy, dla mnie
ciemne w proroctwie błogosławionej Anny Marii Tajgi.
W sierpniu 1953r. miałam wspaniałą i wstrząsającą wizję Chrystusa Króla na bojowym
rydwanie, na czele niezliczonych hufców anielskich, które stanowiły jakby gwarancję,
uzbrojoną w ogniste miecze. Zastępy cherubinów, jakoAniołów Sprawiedliwości Bożej 16
przed rydwanem zwycięskiego Króla nieba i ziemi - przed nim cofała się w tył ku
otchłani potworna siedmiogłowa bestia. Na rozkaz Chrystusa Pana, Anioł sprawiedliwości
podszedł z wyciągniętym ku niej ognistym mieczem, siedem głów opadło na obie strony,
jak zwiędłe liście na zwiotczałych łodygach, spod nich wyjrzała ósma głowa właściwego
przeciwnika, ukrytego poza wszelkimi formami totalitaryzmu – płaski łeb węża w
otchłani. Oczy jego rażone światłem z nieba, były oślepione i zmrużone, groźna paszcza
oniemiała.
e. Konieczność pokuty, i znaczenie modlitwy ekspiacyjnej


Święty Piotr, który ukazał mi się w maju 1926r, gdy go zapytałam, w jaki sposób można 
najskuteczniej zwalczyć zło na  świecie powiedział mi,  że znajdę odpowiedź w encyklice, 
którą wyda papież. Wygłosił przy tym piękną pochwałę dla Piusa XI: – „Czasy obecne 
mają więcej wspólnego z epoką krucjaty, niż sądzisz, a Pius XI, więcej z Innocentym niż
myślisz. To prawdziwie godny mój następca”. Następnie powiedział mi,  że papież wyda 
szereg ważnych encyklik, które unormują wiele rzeczy pierwszorzędnego znaczenia. 
Jedna z tych encyklik da mi upragnioną odpowiedź. Poza tym powiedział mi św. Piotr, że 
dzisiaj nie czas na zwoływanie zbrojnych krucjat, gdyż miecz, który zwycięży komunizm – 
będzie mieczem ducha.  
Gdy mówiłam z księciem Apostołów, nie widziałam jego osoby, lecz miałam zupełną
pewność, z kim mówię. Pod koniec widziałam wzrokowo zupełnie wyraźnie piękną starczą
rękę, która trzymała rulon opatrzony pieczęcią papieską. Kiedy spojrzałam na zwój, który 
rozwinął się, ukazując mi pergamin pokryty znanym, smukłym pismem gotyckim 
kancelarii papieskiej. Zdążyłam przeczytać tylko dwa wyrazy, zanim ręka z pismem 
zniknęła. Oto one: „Mizerandissimus Redemptor”. Był to tytuł encykliki, którą wydano w 
Rzymie parę lat później, z której treścią zapoznałam się ze zrozumiałym 
zainteresowaniem. Zawierała naukę o znaczeniu modlitwy ekspiacyjnej, (modlitwy 
pokutnej) jako potężnej broni przeciwko złu panującemu na ziemi. Ta encyklika stała się
dla mnie przekonywującym dowodem udzielonego mi przez  św. Piotra objawienia. 
Wyobraźnia moja, choćby najbardziej podniecona, nie mogła mi podsunąć zapowiedzi 
wydania tej encykliki z taką wiernością. Ani szatan łudząc mnie, nie mógł mi dawać do 
ręki broni przeciw sobie.

Na wiosnę 1932 roku miałam piękną wizję wyobrażeniową, ukazującą symboliczny obraz
globu ziemi, wznoszonego ku górze rękoma małych dzieci w białych szatkach jak do
Komunii Św. Symbolizowało to,  że krucjata modlitwy dzieci będzie skuteczną i uratuje
świat od zguby. Papież słusznie polecił sprawę pokoju modlitwom dzieci.
W widzeniach dotyczących czasów ostatecznych i końca  świata, dano mi poznać jak
wielki wpływ na losy ziemi mieć będzie ludzka skrucha i pokuta, jak straszny byłby jej
koniec, gdyby pokuty zabrakło.


W roku 1948 prorok Eliasz polecił mi pisać w imieniu Boga, gdy otrzymałam
natchnienie. Na skutek rozkazu pod wpływem nagłego natchnienia w 1951r. napisałam
„Księgę ostrzeżenia”, która jest wezwaniem do pokuty z powodu nadchodzącej kary. Jest
to przestroga, której lekceważyć nie można: los i byt ziemi nie zależy od czynników
zewnętrznych – uzbrojonych narodów, a czynników wewnętrznych – są to modlitwy i
pokuta w zjednoczeniu z męką Pana Jezusa.
Tę książkę poddaję pod sąd i rozstrzygnięcie Kościoła. Zebrany w niej materiał, czerpany
jest z wielu udzielonych mi wizji. Pisałam jednym tchem a słowa same układały mi się
pod piórem w jakiś archaiczny, niemal biblijny styl.
Gdyby nie wewnętrzny nakaz, nigdy bym się nie odważyła w ten sposób pisać. Nagliły
mnie wciąż żywe słowa Proroka Eliasza, który mi powiedział: –„Nie wahaj się, kiedy,
ogarnie cię natchnienie pisać tak, jak prorocy Starego Zakonu: Słuchaj Izraelu,  bo to
bowiem mówi tobie Pan. I nakłaniał mnie, abym miała odwagę pisać w Imieniu Boga,
używać pierwszej Osoby. Z takim nakazem zetknęłam się po raz pierwszy w życiu.
Pan Jezus Chrystus kazał mi raz pisać słowa pociechy dla dusz, które przechodzą ciemną
noc mistyczną, takimi słowami i w formie, jak On sam mówił do dusz. Podyktował mi
pierwsze zdanie, a następnie, gdy wahałam się, czy mam tak pisać dalej rzekł: – „Czy
mam ci dyktować słowo po słowie?” Z tego szczęśliwego natchnienia jest dzieło  „Droga
przez ciemności”.

Czasu katastrof zagrażającej Ziemi nie objawiono mi dokładnie. Z wcześniejszych wizji 
wiem tylko tyle, że nastąpi ono wtedy, gdy ludzkość nie będzie pokutowała po przeżyciu 
ostrzegawczego alarmu II wojny światowej. 
Pod jaką postacią przyjdzie kara Boża? Wydaje mi się,  że będzie to kataklizm ognia i
straszliwych wyładowań atmosferycznych. Słyszałam dziwne słowa, że: -„Zbliża się nowy
potop, ale nie deszczu, a ognia i piorunów”. Łączy się to z innymi słowami Pana Jezusa: –
„Potem, będę już mówił tylko przez ogień i pioruny”.
f. Miłosierdzie Boże
W roku 1926 przed wizjami końca świata, Pan dał mi ujrzeć w intelektualnym widzeniu
ogrom grzechów ludzkich, a następnie grozę wojny, jako ich konsekwencję i karę.
Niepodobna wyrazić słowami okropność grzechu, widzianego od wewnątrz w całej jego
ohydzie. Żadna kara doczesna nie może tej okropności wyrównać.
Na widok takiego rozlewu nieprawości, takiej orgii zła i grzechu, jaką przedstawia
współczesny świat, nie mogłam się powstrzymać od okrzyku oburzenia i zgrozy: –„Ojcze
niebieski, sprawiedliwego sądu i kary”.
–„ Tak - powiedział mi Pan – prosisz mnie, bym ludzkość ukarał…? A przecież miałaś
mnie prosić o Miłosierdzie”.

Zawstydzona swoim wybuchem, tłumaczyłam się: „Ależ to jest więcej niż można
znieść”.
–„Tak sądzisz? – powiedział mi Pan – a więc ci powiem, że marne masz pojęcie o moim
Miłosierdziu. Wiedz, że mimo wszystko, raz jeszcze okażę światu moje Miłosierdzie”.
Ogarnął mnie bezgraniczny podziw dla dobroci i cierpliwości Boga. Gdyż ludzkość wydała
mi się dojrzała do ostatecznej zagłady. Zrozumiałam jednak,  że będzie to przebaczenie
ostatnie. Jeśli po tym zmiłowaniu ludzkość będzie stawiała opór w swojej złości, spadnie
na nią zasłużona kara.
Następnie w różnej formie ukazywały się obrazy, mającej nadejść wojny (1939-1945)
Widziałam nie tylko to, co nastąpiło, lecz i to, co by mogło nastąpić, gdyby Bóg ukarał
ludzi nie według Miłosierdzia, a według sprawiedliwości. Same konsekwencje ludzkich
grzechów, rozpętana nienawiść, doprowadziłyby ziemię i ludzkość do takiego
spustoszenia i wyniszczenia,  że to co się stało rzeczywiście jest teraz bardzo łagodne,
choć wspomnienia tego cośmy przeszli w II wojnie światowej przejmują nas zgrozą.
Bóg pozwolił doznać tylu groźnych klęsk, ile winno wystarczyć, by doprowadzić ludzkość
do opamiętania

Na początku Adwentu w 1950r., kiedy trwało wielkie napięcie w sytuacji
międzynarodowej i konflikt koreański groził rozpętaniem nowej wojny  światowej, Pan
Jezus powiedział do mnie te słowa –„Ziemia znajduje się w obliczu swego końca.
Przewaga zła sprawia, że ludzkość zasługuje na zagładę i to bezzwłocznie”.
Wtedy polecił mi Pan Jezus modlitwy przez 40 dni i  nocy do Ojca Niebieskiego jako
Stwórcy świata i dawcy żywota, o miłosierdzie dla grzesznej ludzkości.
Powtarzałam modlitwy przebłagalne w ciągu 40 dni i nocy z całą gorliwością, jak tylko
potrafiłam. Następnie rozpoczęłam modlitwy przez 40 dni do Pana Jezusa, jako
Zbawiciela ludzkości. Podczas postu tegoż roku Pan nasz powiedział mi:
– „Daruję ci topór, którym miałem wyciąć suche drzewa. Daruję ci zamiast tego  życie”.
Zrozumiałam te słowa jako amnestię dla ludzkości i odsunięcie terminu zagłady
ludzkości. W zestawieniu z wizjami o podwójnej możliwości końca  świata wygląda,  że
ludzkość ma przed sobą okres podźwignięcia się i odrodzenia się duchowego. To
odrodzenie ma być wynikiem modlitwy i pokuty.

g. Losy narodów
W roku 1932 miałam objawione jasno w wizji intelektualnej, że traktat wersalski będzie
traktowany jako  świstek papieru, ponieważ jego twórcy pominęli Boga i Jego prawa,
usuwając z nagłówka traktatu święcone tradycją słowa: „W Imię Boga Wszechmocnego”.

Ludzie woleli sobie zaufać niż Bogu, ale środek tak czysto ludzki jak Liga Narodów, nie
wystarczy, żeby zapobiec nowej wojnie. Wojny ustaną wtedy, gdy Chrystus, Król Narodów
i Król Pokoju, zostanie uznany przez Narody, a prawa Jego będą szanowane we
wszystkich dziedzinach życia politycznego i gospodarczego.
W tym roku ujrzałam wiele szczegółów dotyczących wojny  światowej (1939-1945).
Spełnienie tych proroctw dało jeszcze jedną gwarancję´, iż nie uroiłam sobie tych rzeczy.
Ponieważ teraz, post factum, znak ten ma wartość tylko dla mnie, dodaje mi więcej
śmiałości, by podać do wiadomości te widzenia. Mieszczą się w nich obrazy oblężenia
Warszawy z 1939r., groza obozów koncentracyjnych, okupacji, zburzenie Warszawy i
ostateczna klęska Niemiec.
Tak samo w 1932r. usłyszałam nieoczekiwanie wśród zwykłych zajęć dnia, prorocze
słowa: – „Jeszcze tylko dwie wojny oczekują świat. Niemcy sprowokują II wojnę światową,
która zakończy się ich klęską”. „Następnie rozbudzone ludy Azji powstaną przeciw
europejskim narodom”. Nie pamiętam ściśle wyrażenia, może było przeciwko rasie białej?
Będzie to walka tytanów. Azja przeciw Europie, po czym nastąpi pokój.
W tymże roku było mi objawione,  że powstaną tak zwane „Stany Zjednoczone Europy”.
Miałam wizję wielkiego międzynarodowego kongresu Stanów Europy. Stolicą tych Stanów
ma być Warszawa, która zdystansuje podczas debat kandydujący również do tej roli
Paryż. Stolicą Stanu Polski ma być wtedy Częstochowa.

Innym razem usłyszałam te słowa tajemnicze:– „W przyszłości będą trzy wielkie centra
świata: Paryż, Tokio i Warszawa”.
Św. Ludwik, król Francji, ukazał mi się w tymże roku 1932 i tak powiedział: – „Ze
względu na królową Jadwigę, (którą nazwał najpiękniejszym kwiatem rodu, lilii
Andegawenów) – obiecuję, że Francja nie opuści Polski w jej pojedynku z Niemcami”.
Polecił, bym ofiarowała część modlitw pokutnych, jako zadośćuczynienie za
nieodpokutowane przez Francuzów zbrodnie, profanacje, bluźnierstwa, jakich dopuścili
się podczas rewolucji. Dodał, że za nieodpokutowane winy spadnie na ten naród kara w
postaci klęski i hańby. Potem ujrzałam symboliczny obraz, który przedstawiał Francję w
postaci mieszczanina z Calais w zgrzebnej koszuli ze sznurem na szyi.
Władzy Anglii na morzu zagrozi wschodząca potęga Japonii. Miałam widzenie japońskich
okrętów wojennych, które płynęły przez Pacyfik, a gdy zapytałam przeciwko komu płyną
te okręty? Pan mi odpowiedział:
– „Najpierw Szanghaj, potem Pekin, a następnie złoty Lew brytyjski zadrży o swoją wadzę
nad światem. Nowa Królowa mórz płynie naprzeciw starej”.
Wnioskuję z tego, co mi objawiono, że kraje katolickie czeka odrodzenie. Wyraźnie to było
powiedziane o Italii.

W maju 1925r Matka Boża, w czasie pamiętnego dla mnie widzenia, kiedy
zapowiedziała mi ogłoszenie dogmatu o Jej Wniebowzięciu, tak powiedziała: – „ Włosi są
na drodze do religijnego odrodzenia”.
W roku 1932, kiedy modliłam się za Hiszpanię, Pan Jezus powiedział mi:– „To jest kraj,
który Moje Serce umiłowało, przez nabożeństwo do Mojego Serca. Wysoko się podniesie”.
Niemcy poniosą zasłużoną karę. W kilku widzeniach w 1932r. ujrzałam apostazję
Niemiec, dojście Hitlera do władzy i zdradliwą napaść na Polskę i ostateczną klęskę
Niemiec. Usłyszałam surowe słowa wypowiedziane przez Pana Jezusa pod adresem
Germanów. Syn Boży, który jest Królem narodów tak do mnie powiedział:
„Nie lękaj się potęgi dzisiejszych Niemiec. Oni już powiedzieli swoje ostatnie słowo w
dziejach. Słowem tym jest „nienawiść”. Gniew Boży jest nad pychą Teutonów. Za długo są
hańbą chrześcijaństwa, zhańbili krzyż na białych płaszczach zakonnych, obecnie złamali
krzyż na znaku pogańskiej swastyki. Bliżsi są im dzisiaj Wotan i ciemne duchy Walhalii,
aniżeli Bóg. Niedługo wyprą się swego istnienia, którego są niegodni. Wolę, iż by mieli nim
dłużej osłaniać swe zbrodnie”. I jeszcze dodał:– „Polski miecz skruszy swastykę
nowoczesnych Teutonów tak, jak zniszczył płaszcze krzyżackie z czarnym krzyżem”.
Innym razem usłyszałam te słowa Boże:– „Powtórzyłem w waszych dziejach Częstochowę,
i Grunwald powtórzę. Lecz nie ta sama ręka, co wtedy, podźwignie miecz zwycięski”.
W trzech kolejnych obrazach ujrzałam najpierw pożar Reichstagu, usłyszałam słowa:„
Całe Niemcy spłoną od tego pożaru”. Następnie scena powitania Hitlera, gdy doszedł do
władzy, a wreszcie całkowite zburzenie Berlina

W trzeciej wizji miałam wrażenie, jakbym znajdowała się w powietrzu nad Berlinem z
eskadrą bombowców. Usłyszałam kilka wielkich detonacji w dole, po czym zaległa
śmiertelna cisza. Wyczuwałam tam w dole ruinę i pustkę. Zatrwożona zapytałam: – „Co
jest w dole pod nami?” – ,,Tam był Berlin” - odpowiedział Głos Boży. Nie jestem w stanie
wypowiedzieć, z jaką mocą było powiedziane słowo „był”- przekreślało ono, niweczyło
istnienie. Tylko Bóg, może tak powiedzieć o czymś,  że było słowem, które jednocześnie
sprawia,  że już nie będzie. Wstrząśnięta odważyłam się spytać: „Co teraz tu będzie?”
Usłyszałam słowa potężne jak wyrok! – „To, co było przed wiekami – puszcza!”
Jednocześnie usłyszałam szum wiekowych drzew prastarych borów słowiańskich, a w
tym szumie echo: „Branibor…Branibor…”
Stanęła mi w oczach krwawa krzywda Słowian tak okrutnie wymordowanych. Głos ich
zdawał się wołać z głębi wieków o pomstę do nieba. Zapytałam znowu: – „Więc już nie
powstanie?”

– „Już nie” – odpowiedziano mi.– „To miasto pychy i zbrodni, prawdziwe miasto
zbójeckie, zbudowane na ziemi zrabowanej Słowianom, straciło prawo do istnienia.
Spotka je los Niniwy”.
Rosja Sowiecka też nie utrzyma się przy potędze. W tym samym roku Pan Jezus
powiedział mi wyraźnie:– „Postawiłem ludy  żółte, na straży bezpieczeństwa Europy. Ku
Wschodowi zwróci się oblicze Rosji. Kiedy hegemonia jej zacznie zbytnio zagrażać Europie,
spadnie na nią miecz z Zachodu. Pomimo klęski dozna jeszcze Rosja Miłosierdzia Bożego”.
Innym razem powiedział Anioł:–„Miłosierdzie Boże jest nad Rosją, ale nad Niemcami
zawisł miecz Gniewu Bożego”.

Komunizm upadnie, spełniwszy swoje zadanie. Rosja nawróci się i przyjmie katolicyzm,
odnośnie tego miałam wizję. Dużo i  żarliwie modliłam się za Rosję. Zlecił mi ten
obowiązek arcybp. Jan Cieplak, który objawił mi się w roku 1926, niedługo po śmierci.
Powiedział mi te słowa:– „Idę w głąb czerwonej Rosji, polska biała dziewczyno. Módl się za
Rosję. Pan Bóg chętnie wysłuchuje modlitwy Polaków za Rosjan. Są to modlitwy  za dawnych
ciemiężycieli. Ty zaś, jako że jesteś Podlasianką, a więc najbliższą rodaczką Unitów, masz
szczególne szanse,  że będziesz wysłuchana. Jesteś dziedziczką ich krwi i zasług, a
męczeństwo Unitów ma wielką wartość przed Bogiem”. Zapowiedział mi też arcybp.
Cieplak, że niebawem odbędzie się proces beatyfikacyjny Męczenników Podlaskich.
W roku 1932 Pan Jezus nakazał mi modlić się za Rosję. Kiedy gorąco modliłam się za
Polskę, Pan ukazał mi okryte całunem śniegu przestrzenie Rosji i powiedział:– „Oto twoja
Ojczyzna. Polska ma wielu patronów, którzy orędują za nią w niebie… Rosja nie ma
patronów. Módl się za Rosję”. Przypomniał mi Pan, że mam dług wdzięczności względem
Rosjan: rosyjski marynarz w czasie burzy na Morzu Czarnym uratował mi życie.
W roku 1931 kiedy Pan Jezus raczył ze mną mówić i obiecał spełnić każdą prośbę,
wspomniawszy na arcyb. Cieplaka, prosiłam o zmiłowanie się nad narodem rosyjskim i
nawrócenie go. Pan Jezus mi wtedy powiedział:– „Prosisz o rzecz bardzo wielką, jednak ci
jej nie odmówię”. Pragnęłam, aby to nastąpiło jak najprędzej, więc zapytałam:– „Czy
narody Europy nie mogłyby wyzwolić Rosji z komunizmu?” Pan mi powiedział:–

Bolszewizm nie może upaść pod wpływem zewnętrznego ciosu. Musi wpierw
zbankrutować i przyznać się do tego bankructwa. Czy uważasz, że dopuściłbym do tego,
aby stała się rzecz tak okropna, gdyby to nie było konieczne? Ta krwawa lekcja jest
konieczna. W przeciwnym razie idea Marksa wisiałaby jak groźna chmura nad ludzkością,
aż do zakończenia  świata. Przykład Rosji skomunizowanej będzie odstraszająco działać
na społeczeństwa, otworzy ludziom oczy!”
Podczas innego widzenia Pan dał mi do zrozumienia,  że komunizm był potrzebny jako
mściciel nadużyć kapitalizmu. Jest on konsekwencją grzechów i błędów chciwców i

bogaczy, którzy ponoszą odpowiedzialność za bunt wyzyskiwanych. Bowiem rozpacz
wydała skrzywdzonego robotnika na łup bezbożnej demagogii. Pan Jezus powiedział mi o
potępionym Stalinie:– „Wolę tego trybuna zemsty ludu od tych wszystkich bankierów i
kupców, których bogiem jest pieniądz. Oni ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało.
Stalin był naprawdę przekonany, że to, co czyni, jest słuszne. Zwalczał mnie, jak uczciwy
przeciwnik. Złoty cielec zasłużył na to by runąć pod młotem komunizmu”.
Kiedy w 1932r modliłam się za Rosję, ubolewając nad sprofanowaniem cerkwi przez
rewolucję bolszewicką, Pan Jezus rzekł do mnie:– „Dlaczego płaczesz nad cerkwią ruską? 
Przecież to tylko pięknie malowany grobowiec. Krew Unitów ją podmyła, a młot 
bolszewizmu rozkruszy. Rosja będzie polem zaoranym pod zasiew katolicyzmu. Polacy 
będą mieli piękną sposobność do chrześcijańskiej zemsty. Waszym zadaniem będzie, by 
Rosji dostarczyć gorliwych misjonarzy. Jeżeli spełnicie ten obowiązek, to osiągniecie 
wpływy aż po Ural. To, co sprawia największy ból sercu mojemu, to spalone kościoły w 
Hiszpanii”.

Innego dnia w tymże roku modliłam się o Unię, sądząc  że tą drogą cerkiew wróci do
łączności z Kościołem. Pan Jezus powiedział mi te słowa:– „Nie mów mi nic o Unii. Nie
chcę o niej słyszeć. Dosyć popłynęło krwi z jej powodu. Rosji nie potrzeba Unii, lecz
rzymskiego Kościoła. Łacińskie krzyże zabłysną w przyszłości na Kremlu, na miejscu
zburzonej cerkwi Chrystusa Spasa, stanie kościół Zbawiciela.

h. Misja Polski
Polska jest wezwana do wielkiej misji. I dlatego powinna stać się wzorem dla innych
narodów. W nadchodzącej epoce dominująca rola przypadnie Słowianom. Pan powiedział
do mnie:– „Nie do Germanów, lecz do Słowian należy przyszłość Europy. Będzie ona taka,
jakimi wy będziecie”.
Przez wewnętrzne światło zostało mi ukazane, że Słowianie odpowiedzą wiernie zadaniu i
imieniu, które noszą – staną się Ludem Słowa Wcielonego. Realizując w życiu społecznym
i politycznym idee chrześcijańskie pełniej niż to uczyniły narody, którym dane było
wcześniej dojść do znaczenia, w dziejach ludzkości.
Spośród Słowian, Polsce jest dana rola przewodniczki Narodów. Jej przypadnie rola
nawrócenia Rosji.
W tym samym roku 1932, w którym doznałam tyle łaski, ujrzałam w widzeniu
wyobrażeniowym wielką, plastyczną mapę, ukazaną z lotu ptaka. Zarysy Morza
Bałtyckiego i Czarnego, charakterystyczną linię Wisły i łuk Karpat przywiodły mi na myśl
Polskę, lecz konfiguracja ich granic i rozciągłość jej obszaru była tak różna od wówczas
istniejącego państwa  że niedowierzając oczom zapytałam zdumiona: „Cóż to za kraj 23
ogromny?” Usłyszałam słowa Pana: - „To Polska”. Gdy ze zdziwienia nie mogłam
ochłonąć usłyszałam:–
„Kiedyś będzie taka. Mam wielkie zamiary względem was – Polaków. Oby tylko wasze 
grzechy tych zamiarów nie udaremniły”. 

Zastanowiła mnie od razu ta warunkowość. Zupełnie tak, jak przy zapowiedzi końca
świata. Ludzkość jest wezwana do współpracy z łaską Bożą przy realizacji planów
Bożych. Jest to przywilej i zarazem obowiązek, wypływający z tytułu ich wolności, którą
Bogu podoba się szanować.
Mam nadzieję, że odpowiemy naszemu powołaniu!
Podczas wielkiej procesji w Boże Ciało, z udziałem prezydenta Rzeczypospolitej i rządu
modliłam się w kościele Karmelitów przy jednym z czterech ołtarzy w intencji Ojczyzny.
Pan Jezus przemówi do mnie z Hostii Św.:– ,,Pokuta dziejowa już się kończy”.
W roku 1932 Pan Jezus dał mi do zrozumienia przy wizjach nadchodzącej wojny i
okupacji,  że okrucieństwa hitlerowskie miały stanowić ostatnią spłatę ciężkiego
rachunku Polski wobec Sprawiedliwości Bożej za grzech sekularyzacji Prus, których
dziejów pisarstwo polskie nie doceniało, ani naród nie odżałowałWydanie całego kraju pod wpływy luteranizmu było bardzo ciężkim grzechem zarówno
króla Zygmunta Starego, który kierował się względami rodzinnymi, jak i panów szlachty
polskiej, która winna była przeciw temu oponować. Jako skutek tego grzechu wyrosła
potęga Hohenzolernów. Luterańskie Prusy stały się klątwą Niemiec i całej Europy.
Słuszne było,  że od Prusaków ucierpieli najbardziej Polacy. Król pruski był inicjatorem
rozbioru Polski, a Prusacy najgorszymi z zaborców.  Dopiero po upadku państwa
pruskiego, Polska odzyskała potęgę, wpierw jednak doznać miała uciemiężenia ze strony
hitleryzmu, w którym duch pruski znalazł najpełniejszy wyraz. Trzeba, aby naród polski
uświadomił sobie winę przodków i przestał uważać „hołd pruski” za chlubny moment w
owych dziejach.
Miałam przejmującą wizję duszy króla Zygmunta Starego, cierpiącego w czyśćcu za to, że
zgodził się, by Prusy Wschodnie odpadły od Kościoła. Pokuta jego ma trwać do
ostatecznego upadku państwa pruskiego. Jako znak szczególny, co do czasu,  dane mi
było zrozumieć,  że państwo pruskie upadnie, gdy przestanie bić dzwon Zygmunta,
spiżowy symbol fałszywej chwały grzesznego króla. Widziałam też oczyma umysłu,  że
szybkie wygaśnięcie rodu Jagiellonów było karą za stawianie wyżej względów dynastii
ponad Kościół Chrystusowy i zbawienie dusz.

Gdy Polska przez cierpienie dopełni swej pokuty, wtedy powróci do dawnej potęgi. 
Widziałam, że Polska miała wiele wycierpieć od Niemców. Wobec tego ogromu krzywd nie
do naprawienia, prosiłam Pana Jezusa o zabezpieczenie jej przyszłości; o jedyną24
najlepszą strategicznie i najsłuszniejszą granicę na Odrze i Nysie, prosiłam, by na znak
przebaczenia naszych grzechów wróciły do nas dawno  zagrabione ziemie  Śląskie. W
czasie modlitwy czułam, że będę wysłuchana. Jeżeli Niemcy nabyli jakieś prawa do tych
ziem, gdzie gospodarowali tak długo, wkładając w nie swój trud, to ich zbrodnicze czyny
całkowicie te prawa przekreślają. Za ogrom krzywd doznanych przez Polaków należy im
się przynajmniej restytucja ziemi, skoro milionom pomordowanych życia nie wskrzeszą,
ani gwałtów i okrucieństw nie naprawią.

Obecnie mamy te granicę. Mogę to słusznie uważać za uproszony znak przebaczenia dla
naszego narodu.
W roku 1926, objawiła się nasza królowa Jadwiga, obiecując nam odzyskanie wybrzeża
Morza Bałtyckiego, oto jej słowa:
– „Nie tylko Gdańsk i Królewiec wasz będzie. Jako królowa dałam wam w wianie unię z
Litwą. Jako Święta przyniosę wam panowanie nad Bałtykiem”.
Następnie miałam dziwne widzenie na jawie, podobne do obrazów widzianych we  śnie.
Ujrzałam scenę wbijania słupów granicznych przez Chrobrego. Król  zwracając się do
mnie powiedział:– „Pamiętajcie,  że w nurty Sali wbiłem słupy graniczne, wyszczerbiłem
swój miecz o złotą bramę Kijowa. Nie na wschód, lecz na Zachód ma być zwrócone oblicze
Polski”.
Zrozumiałam,  że potęga Słowian będzie rozrastała się, a siła Germanów skurczy się i
osłabnie. Myślę, że wielki ten Król tymi słowami nie zachęcał do zaborczości. Potwierdziły
one tylko kres potęgi zaborczej Germanów i powrót Słowian na ich dawne ziemie, prawem
sprawiedliwości dziejowej.
Polacy mają odpokutować jeszcze drugą winę – nie dotrzymanie ślubów Jana Kazimierza
i wyrównanie krzywdy społecznej, która była przyczyną niepowodzeń naszych powstań, a
które nie miały oparcia w narodzie.

To spowodowało ostry kurs obecnej reformy rolnej. Wewnętrzne  światło Boże dało mi
poznać tę prawdę bez pomocy słów i obrazów, lecz z dużą wyrazistością.
Trzecią winą narodu polskiego jest niewdzięczność względem naszej Królowej z Jasnej
Góry i naszych świętych rodaków, których kult zaniedbujemy. Podczas zanoszenia próśb
o szczególne łaski dla Polski, tak do mnie powiedziała nasza Pani: – „Wy Polacy, nie
umiecie być wdzięczni. Gdyby Lourdes znajdowało się w Polsce, byłoby tak samo
nieznane światu, jak jest Częstochowa”. Z bólem i wstydem widziałam, jak mało uczynili
moi rodacy, aby odwdzięczyć się Niebieskiej Królowej i Orędowniczce. Przepraszałam Ją
jak umiałam najserdeczniej, za tę niewdzięczność.

W parę lat później przemówiła do mnie królowa Jadwiga. Ona również wytykała
Polakom niewdzięczność. Wspomniała o swym poświęceniu dla Polski, o wyrzeczeniu się
osobistego szczęścia dla Narodu Polskiego.
Tak powiedziała: – „I cóż mi Polacy w zamian za to dali? Grób mój zapomniany przez lat
400”. Dodała, że proces beatyfikacyjny będzie wznowiony i doprowadzony do pomyślnego
końca. Obiecała,  że jako  święta przyniesie nam panowanie nad Bałtykiem:– „Wartość
mojej zasługi jest nieprzemijająca przed Panem. Litwa do was powróci”. Czyniła nam
również wymówki o zaniedbanie w stosunku do ks. Piotra Skargi, którego nazwała
narodowym Prorokiem.
Drugi raz objawiła mi się Matka Boża, Królowa Polski w 1932 roku, z naciskiem
wymawiała nam naszą niewdzięczność:– „Póki ja cierpieć będę, o Polacy?” Cytując werset
z psalmu powiedziała:– „Nie jestem waszą Panią i Królową? Gdzie jest tedy cześć moja?
Już tylko przez dwanaście lat będę z wami, a jeśli się nie poprawicie, opuszczę was i
pozostawię własnemu losowi?”

Pełna bólu i wstydu za naszych rodaków, strapiona o los Ojczyzny, przepraszałam naszą
Panią i Królową, słusznie obrażoną, błagałam, aby raczyła zlitować się nad nami i raz
jeszcze przebaczyła nam, pozwalając złożyć ponownie  śluby Kazimierzowe, byśmy tym
razem dotrzymali je. Prosiłam też, by wpierw uczyniła to młodzież akademicka, którą
zaledwie parę lat temu opuściłam, a która była mi zawsze bliska, później by tego dokonał
cały naród polski. Prosiłam również Matkę Bożą, aby doprowadziła nas do oddania się
pod panowanie Najświętszego Serca Jezusa.
Dwanaście lat wyznaczonych na pokutę upłynęło w roku naszej klęski upamiętnionej
zburzeniem Warszawy w roku 1945 i Manifestem Lubelskim. Nie opuściła nas Nasza Pani
całkowicie, skoro ruch ku poprawie, o którą tak się modliłam rozpoczął się. W roku 1945
młodzież akademicka złożyła swe śluby Królowej Nieba i Ziemi, a w roku 1946 uczynił to
cały naród na Jasnej Górze.

Pamiętne  święto Chrystusa Króla w 1951r. w Bazylice Najśw. Serca Jezusa na Pradze.
Prymas Polski kard. Wyszyński, w asyście biskupów, całego duchowieństwa i
zgromadzonych nieprzejrzanych rzesz społeczeństwa, oddał kraj nasz Boskiemu Sercu
naszego Zbawiciela. Czyż nie mamy obowiązku dotrzymać tego cośmy  ślubowali? Jaką
straszną rzeczą byłoby nie dotrzymanie ślubów po raz drugi.
Nadzieja wyzwolenia. W roku 1932 byłam przygnębiona perspektywą objawionych mi
strasznych wojen, które groziły  światu i Polsce. Pan objawił mi przez tajemnicze słowa
wypowiedziane przez niewidzialnego Anioła, że wrogowie Boga wymordują się wzajemnie
w tych strasznych rewolucjach i wojnach, ziemię zaś posiądą wierni Bogu. Polska mimo
klęsk doznanych, będzie wśród zwycięzców

W czasie okupacji, gdy miałam możność czytać księgi proroków Starego Testamentu,
znalazłam bardzo podobne proroctwa u Izajasza i Ezechiela – o wzajemnym wytępieniu
się wrogów Boga i  że ci, którzy zostali wpierw złupieni i uciemiężeni, zawładnęli
ostatecznie łupami swych ciemięzców.
Wizja odbudowanej Warszawy. Została mi ukazana w 1926r., wcześniej niż obraz ruin.
Widziałam z lotu ptaka Plac Zbawiciela i jego okolice. Ulice zabudowane pięknymi
domami, wykładanymi płytami z jasnego piaskowca, zupełnie nie podobnych do tych,
jakie tam wówczas stały. Ulica Marszałkowska poszerzona na całej długości od Placu
Zbawiciela do Ogrodu Saskiego, otwierała  świetną perspektyw´ na ogromny pomnik
Chrystusa Króla, wzniesionego na wysokim cokole na  środku placu, panującego nad
całym miastem z sercem - bez korony cierniowej. Z tej wyżyny zdawał się błogosławić
Polsce i całemu światu.

i. Nawrócenie żydów 
Kilka razy miałam widzenia, w których zjawiali się prorocy: Eliasz, Mojżesz i Abraham w
towarzystwie Izaaka, Jakuba i Józefa. Wizje te napełniały mnie wielką miłością i
współczuciem do narodu żydowskiego, pragnęłam jego nawrócenia.
Eliasza ujrzałam w 1926 roku w tym samym czasie, kiedy miewałam wizje końca świata,
tak wyraźnie, jakbym zmysłowymi oczami oglądała człowieka z ciała i krwi. Był wysoki,
barczysty, starzec ascetycznie wychudzony.
Twarz  śniada, spalona wichrami pustyni, rysy wydatne, potężne czoło podwyższone
łysina, okolone białymi włosami, broda druga i biała. Ubrany w szaty z jasno niebieskiej
wełny, z szerokimi rękawami i ciemny wełniany płaszcz przerzucony przez ramię. Prorok
nic nie mówił. Miałam w umyśle jasną świadomość bliskości dokonania czasów i
odczulam zewnętrzny nakaz modlenia się o nawrócenie żydów.

W roku 1932 widziałam parę razy obrazy z życia wybranego narodu. Widziałam Mojżesza
klęczącego przed gorejącym krzakiem na wierzchołku góry Horeb. Jednego razu w
wielkim zdumieniu ujrzałam Joelę zabijającą wodza Sisarę, wroga swego narodu.
Ukazano mi wewnętrzny motyw jej czynu. Joela, powodowana litością i poczuciem prawa
godności, nie wydała Sisary, który szukał u niej schronienia, po klęsce zadanej przez
Izraelitów, którzy w jej namiocie poszukiwali zbiegłego wodza pokonanej armii.
Po ich odejściu ujrzałam w proroczym widzeniu,  że wódz, jeżeli ocaleje, zbierze
rozproszone wojska i zada klęskę niespodziewającym się już napaści Izraelitom.
Poruszenie  śpiącego Sisary zdradzało,  że lada chwila się obudzi, a wtedy zdąży uciec.
Joela uczuła się winna zdrady względem własnego narodu. Przeraziła ją myśl o
niebezpieczeństwie, które groziło jej rodakom. Aby ich ratować, w nagłym porywie
wyrwała kołek z namiotu i zabiła wroga, zanim się obudził.

Nie znałam wówczas historii Joeli. Widzenie to napełniło mnie zdumieniem. Dopiero w
kilka lat po tym, w czasie okupacji, gdy czytałam księgi Starego Testamentu, natrafiłam
na opis tego momentu dziejów Izraela.
Obrazy dziejów Izraela pobudzały mnie do modlitwy za  Żydów. Nie sądzę, aby moja
wyobraźnia mogła mi wskazać wewnętrzne przeżycia, stan sumienia i prorocze
natchnienie kobiety, o której istnieniu nawet nie wiedziałam.
Kiedy płonęło getto warszawskie, patrząc przez okno na klatce schodowej domu, gdzie
wówczas mieszkałam, pełna goryczy i litości modliłam się za ginących w płomieniach
Żydów. Zostało mi objawione przez wewnętrzne, czysto intelektualne, jasne  światło,  że
giną oni z powodu nienawiści, jaką żywią do chrześcijan.
Gdyby żydzi nie zginęli z rąk hitlerowskich, staliby się przyczyną wymordowania Polaków,
gdy Polska zostanie opanowana przez komunistów. Nienawiść wygnańców bez ojczyzny,
jaką pałali ku Polakom, którzy ich przygarnęli, spowodowała,  że Bóg w sprawiedliwości
swojej dopuścił,  że sami padli ofiarą nienawiści Germanów. Gdy ujrzałam to jasno, nie
mogłam prosić dla nich o ocalenie, lecz tylko o skruchę i nawrócenie ginących. Prosiłam
też gorąco Pana Jezusa, aby te serca chore od nienawiści, serca wygnańców bez ojczyzny,
mogły powrócić do miłości, przez miłość do odzyskanej ojczyzny. W powrocie do Palestyny
widziałam znak Miłosierdzia Bożego dla  żydów, dlatego też z wielką radością przyjęłam
wiadomość o powstaniu Izraela i  że  żydzi pracujący na roli, zmieniają się wybitnie na
korzyść

Po raz drugi zjawił się Prorok Eliasz ze Św. Teresą z Avilla i ze Św. Janem od Krzyża, na
kilka dni przed 15-tym października 1948r.. Postać jego była niewidzialna, lecz słyszałam
jego głos. Abraham, któremu złożyłam należny hołd, włożył na moją głowę ręce i udzielił
błogosławieństwa. Jednocześnie światło Boże dało mi poznać, że czas nawrócenia żydów
jest bliski. Jednak  żaden termin nie był mi podany. Od tego widzenia miłość moja do
żydów i pragnienie ich nawrócenia wzrosły.
Trudno mi wyrazić głębsze rzeczy w tym krótkim streszczeniu. Spróbowałam ująć
niektóre z udzielonych mi świateł w formę wiersza. Pan Jezus tak mi powiedział kiedyś,
że chce dać Polsce przeze mnie to, czegom zawsze pragnęła, prawdziwą poezję wieszcza.
Czasem poezja pozwala wypowiedzieć rzeczy trudne głębiej i jaśniej, niż proza. Dla
przykładu załączam „Dzwon Zygmunta”:

Widziałaś w nim zawsze tylko chwałę Polski,
Tylko moc i zorze złote szczęśliwego wieku,
Którego wody są podobne mleku,
I takie słodkie, niby miodu morze.
Rzucał on tobie stulecia całe
Takiej potęgi pieśnią, takim grzmotem,
Żeś przed tym spiżu potężnym łoskotem

Gotowa była klęknąć i bić czołem…
A przecież… przecież właśnie w tym spiżu
Wina królewska była wraz z imieniem ryta.
Ta wina, co krwią potem miała być obmyta,
I zapłacono drogo klęską i niewolą.
Ta wina, która naród rozpięła na krzyżu,
Taki ciężar jak grobowe głazy,
Taka okropność jakby kości pole…
Choć dzwon tak czysto dźwięczał,
Jakby nie miał skazy.
W czasie gdy byłaś, strojna w jasne tęcze,
I powłoki świetność,
Topór tej winy przeciął łańcuch złoty
I Jagiellonów skazał na bezdzietność,
A ciebie na stulecia wieków zgryzoty.
W mrokach nocy, która duszę zbolała,
Tak spowiła jak czarne całuny,
Ujrzałam miejsce kary,
Gdzie spłacają dusze sprawiedliwości daninę.
Zanim uderzą w harfy szczęścia struny,
Wśród krwawych ogni stał tam Zygmunt Stary.
Od tylu wieków stał i czekał chwili,
Aż zamilknie pieśń jego kłamliwej sławy,
Aż państwo pruskie w mocy się przesili,

Czekał bez modlitw, ludzkich i pomocy,
Czeka… przez czasu oddalenie sine,
Widział szkarłaty swej rodowej pychy,
Co dynastyczna forytując sprawy
Zwoliła, aby Prus książąt wziął nieprawy,
By za ugięte krzyża kolano
Lutrowi ziemię Kościoła oddano.
Król katolicki na Boga niepomny
Zamiast ukarać zakon wiarołomny,
I nad Bałtykiem polskie orły białe postawić,
Jak straż prawu Bożemu służebne.
Wolał Neposa kreować na księcia…
A katolickiej Polski Senatorska Rada
Od onej zbrodni króla nie odwiodła.
Tam więc gdzie mocy polskiej miał być szaniec
Na Polskę klęskę pruski usadowił się zaprzaniec.
Z pruskiej przyszło zginąć matni narodowi
Gdyż praw Bożych zdrada,
Ta go wydała w moc zdradliwego gada,
Tyle dokonał Bogu król niewierny,
Że się branderburskie Hohenzollerny,
Jak po szczeblach, po pruskiej wzniosły dzierżawie
Nie Kraków – Królewcowi zapanował wtedy,

Lecz Berlin władzę otrzymał w Warszawie…
Zamiast białych – czarnych orłów godła
Skrzydły kruczymi wionęły nad krajem.
Zamiast purpury dostał włosiennicę zgrzebną,
A zamiast domu – twardych dróg rozstaje…
Z miłości swej zgrzeszył król nieprawy,
Za to szczep Jagiełłowy został bez dziecięcia
A syn Zygmunta na tronie ostatni
I ostatni potęgi złoty dzień w ojczyźnie…
Zaś Polacy wpatrzeni w te sycone miody,
W te rozdzwonione od lutni godziny,
Pamięć pruskiego hołdu, czczą jak sławy gody,
Śmieje się Stańczyk na Matejki płótnie,
Gdy krzyżak klęka na krakowskim rynku.
Gdy mistrz odgadł, że naród myli się okrutnie,
Znał klęski w groźnym idące ordynku,
Z wizji świetności zrobił wyrzut, który rani,
Głośniej niż Stańczyk, szatan śmiał się w otchłani.
Wśród ogni czyśćca król znękany…
Czeka aż naród pojmie, aż sercem skruszy
Czeka, aż chwałę kłamana grać dzwon przestanie
Wtedy padną już na zawsze Prusy.
Wtedy potęga Polski zmartwychwstanie,
Ponad Królewcem wioną znaki nowe
Polskie sztandary biało-purpurowe,
A najgrzeszniejszy między Jagiellony
Znajdzie nareszcie pokój dla swej duszy…
Uderzcie w czyste srebrne Piastów dzwony
Bałtyk szumem, Odra fal odpowie śpiewem,
Już nie jesteście pod Bożym Gniewem
Kończy się czas pokuty wyznaczony.
Uderzcie w srebrne dzwony w te, które wam

grały,
Przed lat tysiącem nad Gopłem i Wartą,
Uderzcie w srebrne dzwony na nowe dni chwały.
Hymn dla nas zagra pieśni zmartwychwstanie.
Popłyną czyste i podobne tony
Na znak, że starą hańbę z czoła Polski starto
W godzinę świtania, gdy tysiąc lat upływa,
Tysiąc lat chrześcijaństwa, niech umilknie dzwon winy
Dzwon śmierci i pychy, zły dzwon Zygmuntowy,
We krwi wybielona, jak śnieg, jak lilii kielichy,
Polsko, wśród granic wskrzeszonego Państwa,
Bij w dzwony srebrne.
Niech popłynie pieśń żywa,
Odżyją stare zapomniane cnoty,
Zaszumi kłosem złocona niniwa,
Powróci znowu dla ciebie wiek złoty.
http://www.polskiesm.pl/dokumenty/22_Dokad_idziesz_czlowieku/06_WIARA/12_Przepowiednia_Ojca_Pio.pdf

3 komentarze:

  1. Ciekawe teksty,niemal nie omawiane,ludzie wolą dyskusję nad księżką "Pola Laska",na której tle był nidawno istny szał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powyższe wizje dały mi jasno do zrozumienia, że nie ma fatalistycznego zdeterminowania
    – ludzkość jest powołana do współdziałania w realizacji planów Bożych. Dlatego moralna
    postawa ludzkości wpłynie na czas i okoliczności końca świata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektóre treści,są zdumiewające,i dla tego chyba cicho o tych wizjach.Są ekstra niepoprawne politycznie,np dopuszczenie przez opatrznośc do śmierci Żydów, w WWII,bo rzucili by się do mordowania Polaków po wejściu do nas Stalina,czy jakże oczywista kwestia hołdu pruskiego 1525 r.,nie przychodząca nam do głowy,bo jak sądzę odsuwana skrzętnie ,od nas.

    OdpowiedzUsuń