sobota, 19 stycznia 2013

Polemika z O. Markiem Mularczykiem




Zaskakujące poglądy o. Marka Mularczyka OMI, pisującego pod pseudonimem prorok Eliasz


Jeden z internautów zadał na eksperckim forum jezuickim pytanie o objawienia prywatne, które to objawienia uznane przez Kościół Katolicki, o. Marek Mularczyk OMI uznaje w całości za mamienia szatańskie. Przeczytałam, pełen pewności siebie artykuł autora podpisującego się prorok Eliasz. Choć tytuł wpisu sugerował recenzję filmu Egzorcymy Emily Rose, to ponad połowa tekstu dotyczyła podważenia jakoby z punktu teologii objawień z Fatimy, Lourdes, La Sallet, Ru de Bac (Objawienia Cudownego Medalika), objawień św. Faustyny. Rozumiem, gdyby autor w swoich wywodach  sięgnął do objawień prywatnych odrzuconych przez Kościół Katolicki. Jednak nie, sięgnął do objawień uznanych przez KK i jak czas pokazuje przynoszących pozytywne owoce. Na marginesie przypomnę, że wierni nie mają obowiązku wierzyć w objawienia prywatne. Dziwi jednak fakt, iż kapłan podający się za egzorcystę, teologa – demonologa, kwestionuje nauczanie Kościoła pozostawiając czytelnikom swoich blogów i strony prywatnej opowiedzenie się albo za nim i jego poglądami – to ja mam rację, albo życie w duchowym zamieszaniu. Dalej dziwi fakt, iż ktoś powołujący się na prawdy i język teologii, sam ani tych prawd ani języka teologii nie używa, stwierdzając jedynie – ja tak uważam, bo jestem teologiem.
Po przeczytaniu arytykułu na blogu, w którym autor zapowiada cykl podważający nauczanie świętego Pawła Apostoła, nazywając go stale Szawłem z Tarsu, oniemiałam. 29 czerwca br. w Kościele Katolickim rozpoczyna się Rok Jubileuszowy św. Pawła z Tarsu. O. Marek natomiast ma zamiar dowodzić, że Szaweł uległ mamieniu szatańskiemu, jak pisze oraz że doktryna jaką głosił stoi w sprzeczności z Ewangelią.
Drodzy czytelnicy, głównym celem szatana, jest doprowadzenie osoby tej, nad którą ma władzę już tutaj na ziemi do życiowej ruiny, a w konsekwencji i na wieczne potępienie. Jego sposób działania wydaje się na pozór niewinny, a treść przesłania w zasadzie zgodna z nauką Kościoła Katolickiego i w zasadzie trudno na pierwszy rzut oka rozpoznać, czy mamy do czynienia z duchem czystym, czy też zwodniczym. I wszystko wydaje się służyć ku dobremu. Jednak tak nie jest. To tylko pozory i ułuda, bo jeżeli uważnie wsłuchamy się w treść owych przesłań i dokładnie je przeanalizujemy, zauważamy, że nie są one niczym innym, jak tylko wypaczeniem oficjalnej nauki/doktryny Kościoła. Szatan jak wiemy ciągle pozostanie w sprzeciwie wobec Boga i nigdy w tym nie ustanie. Będzie wymyślał coraz to nowe teorie inowinki, a po to tylko, aby odwrócić naszą uwagę od oficjalnej nauki Kościoła, albo po to, aby ją wypaczyć. I będzie to czynił, czy też czyni to poprzez objawienia prywatne. Udało mu się to zresztą już na samym początku dziejów chrześcijaństwa, bo zanim spisano naukę Jezusa istniała ona już w formie wypaczonej i zdeformowanej w postaci listów i zawartej w nich nauce Szawła z Tarsu. Tak, to prawda i nie należy się temu zanadto dziwować. Zwróćmy uwagę na to, jak bardzo odbiega ona, chociaż na pierwszy rzut oka stwarza pozory, że jest ty samym, albo jej dopełnieniem i jak bardzo różni się od tego, czego nauczał Jezus.”
Pisze to ku mojemu zdumieniu kapłan, zakonnik.
Jego przesłanie, obecne w internecie w różnych miejscach wywoływało i zapewne jeszcze nie raz wywoła zamęt w duszach czytających. Na prośbę przełożonych zakonnych kontrowersyjny tekst o. Marka Mularczyka pt. „Recenzja książki Felicitas D. Goodman, „Egzorcyzmy Anneliese Michael”” został usunięty z  serwisu opoka w dniu 2008-04-22http://www.opoka.org.pl/biblioteka/
T/TD/rec_egzorcyzmyanneliese.html?akt_row=40&licznik;=0
Teologiczną polemikę z o. M. Mularczykiem podjął ks. Andrzej Trojanowski TChr.  
T/TD/rec_at_egzorcyzmyanneliese.html
Mam tylko nadzieję, że mądrzejsi ode mnie podjęli już trud rozmów z o. M.Mularczykiem i odstąpi on od nieodpowiedzialnego publikowania w sieci niezgodnych z nauką Kościola Katolickiego treści i manipulowania wiernymi i poszukującymi.

ks. dr Andrzej Trojanowski TChr, Szczecin

Polemika z o. M. Mularczykiem


 wokół jego „Recenzji książki Felicitas D. Goodman,


 Egzorcyzmy Anneliese Michel”.



http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/rec_at_egzorcyzmyanneliese.html




Echo głośnego w Niemczech „przypadku z Klingenbergu” na dobre dociera do Polski i coraz więcej ludzi poszukuje prawdziwych informacji na ten temat. Z myślą właśnie o tych osobach postanowiłem podjąć polemikę z tekstem o. Mularczyka, który — moim zdaniem — przedstawia to wydarzenie wręcz w karykaturalny sposób. Pomijam fakt, że autor tekstu pt. „Recenzja książkiEgzorcyzmy...” permanentnie przekręca imię i nazwisko Anneliese Michel. Pewnie to tylko lapsus językowy, lecz razi on w przypadku kogoś, kto uważa się za eksperta w tej dziedzinie. Za ważniejsze uważam coś innego: o. Mularczyk na początku swego tekstu zamieszcza cytat: „Do pełni recenzji jakiegokolwiek opracowania, potrzebna jest wiedza i znajomość problemu, przewyższająca tę dostępną autorowi tegoż opracowana”. Rozumiem, że to on sam sobie przypisuje taką wiedzę, przewyższającą tę dostępną autorowi w/w książki — Felicitas D. Goodman - niekwestionowanej specjalistce w dziedzinie antropologii kultury i religioznawstwa, która z profesjonalizmem i uczciwością sięgnęła do samych źródeł historii życia młodej Niemki. Spędziła wiele godzin na rozmowie z egzorcystami — ks. Renzem i ks. Altem, rozmawiała z matką, siostrami, chłopakiem Anneliese; przestudiowała wszystkie istniejące dokumenty, jak korespondencję ks. Alta z biskupem Wurzburga, listy od ks. Rodewyka i innych autorytetów w dziedzinie duchowości, psychiatrii itd. Na podstawie mej osobistej znajomości z ks. Altem zapewniam, że o. Mularczyk tych i innych dokumentów nigdy nie widział. Moim zdaniem, jego znajomość problemu nie tylko nie przewyższa wiedzy prof. Goodman, lecz nawet w części jej nie dorównuje. W żaden sposób nie kompensuje tego braku osobiste doświadczenie o. Mularczyka w dziedzinie walki duchowej.
Czy doświadczenie, w jakiejkolwiek materii, zwalnia z powinności dotarcia do faktów? Czy prawdziwie doświadczony lekarz pozwoli sobie na diagnozowanie choroby bez znajomości pacjenta? Istnieją przecież choroby o objawach zdumiewająco podobnych, a jednak ich źródło tkwi w ukrytych i zarazem istotnych szczegółach. Zasada ta nie mniej obowiązuje w niebywale skomplikowanym świecie patologii duchowej, włącznie z opętaniem. Wstęp do Rytuału Rzymskiego Egzorcyzmy i inne modlitwy błagalne wzywa egzorcystę do uważnego rozeznawania każdego casusu z osobna i do niepodejmowania egzorcyzmu bez „moralnego przekonania, że osoba jest naprawdę opętana przez diabła”. Ze skromnego, zaledwie kilkuletniego doświadczenia egzorcysty wiem, jak wiele czasu i trudu kosztuje cały ten proces rozeznawania. Tymczasem o. Mularczyk - ignorując podstawowe materiały źródłowe tej wyjątkowo skomplikowanej historii - twierdzi z całkowitą pewnością, że wie więcej od prof. Goodman. Jaką wiarygodność może mieć jego rozeznanie co do tego, że cierpienie Anneliese nie było żadną ekspiacyjną ofiarą, lecz kłamstwem złego ducha i atakiem na powagę Krzyża?
Ponadto, zdolność rozróżniania duchów nie przysługuje na zasadzie raz na zawsze zdobytych kwalifikacji. Osiąga się ją na drodze nieustannego rozwoju duchowego i posłuszeństwa natchnieniom Bożym. Można tę zdolność doskonalić, ale także i utracić. Do każdego zadania jest ona niejako na nowo udzielana, dlatego egzorcysta każdorazowo w pokorze serca o nią się modli. „Niech egzorcysta nie daje się zwieść podstępnymi sztuczkami, jakimi posługuje się diabeł” (ze wstępu do wspomnianego Rytuału). Nie przekonują mnie więc zapewnienia o. Mularczyka, że „posiadł zdolność rozróżniania dobrego i złego ducha” i „poznał, na czym polega szatański podstęp”. Jestem przekonany, że nie usłyszałbym tego rodzaju deklaracji w ustach nawet najstarszych i najbardziej doświadczonych egzorcystów.
Ze wszystkiego jednak najbardziej uderza mnie pogląd o. Mularczyka, negujący katolicką naukę o udziale wiernych w jednym i jedynym wydarzeniu zbawczym, jakim jest Misterium Paschalne Chrystusa. Ten absolutnie jedyny wymiar zbawczy Krzyża o. Mularczyk wydaje się pojmować na sposób doktryny protestanckiej, która radykalnie i z zasady odrzuca ideę czynnego uczestnictwa ochrzczonych w dziele zbawienia. Ewangelia, św. Paweł, tradycja chrześcijańska, papieże i wielkie grono świętych nauczają jednak czegoś innego. Dla przykładu, przytaczam wyjątki z katechez Jana Pawła II:
„Żaden człowiek, choćby najbardziej święty, nie był jako człowiek zdolny wziąć na siebie grzechy wszystkich ludzi i za wszystkich złożyć ofiarę. Chrystus sam był do tego zdolny, gdyż jako prawdziwy człowiek był Bogiem-Synem, współistotnym Ojcu. Jego ofiara z życia ludzkiego miała z tego względu wartość nieskończoną (...). Ta zasługa ma charakter powszechny, a zatem odnosi się do wszystkich ludzi i do każdego człowieka (...). Ta prawda naszej wiary nie zwalnia żadnego człowieka od uczestnictwa w ofierze odkupieńczej Chrystusa, od współdziałania z Odkupicielem (...). Każdy jest wezwany do uczestnictwa w niej do współdziałania z dziełem Odkupienia dokonanym przez Chrystusa. Daje temu szczególnie dobitny wyraz apostoł Paweł, pisząc do Kolosan: „raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (1,24). Ten sam Apostoł napisze również: „razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża” (Ga 2,19). Te wypowiedzi są nie tylko wynikiem osobistych doświadczeń i interpretacji św. Pawła, lecz wyrażają prawdę o człowieku — odkupionym za cenę Chrystusowego krzyża — który jest równocześnie wezwany do tego, by „dopełniać” cierpień Chrystusa” (Wierzę w Jezusa Chrystusa Odkupiciela, W-wa 1991, s. 278-279).
Czy można dobitniej stwierdzić, że w tajemnicy chrześcijańskiego życia dokonuje się dopełnianie cierpień Chrystusa — bez umniejszania nieskończonej wartości tych ostatnich, bez odbierania im zasługującej i uniwersalnej wartości? Kościół, to Ciało Mistyczne Chrystusa — to Chrystus żyjący w swoich członkach i zbawiający świat dziś i teraz. Teraz z miłości do Niego umierają Ci, których On aż do śmierci umiłował; teraz współcierpią z Nim ci, za których On pierwszy cierpiał. To, co się dokonało w Chrystusie, wcielonym Synu Bożym, ponawia się w tajemnicy Kościoła — czy nie taki w ostateczności jest najgłębszy sens chrześcijańskiego życia? „Na tym polega wartość chrztu — kontynuuje Papież w tej samej katechezie — będącego uobecnieniem uczestnictwa człowieka, każdego człowieka, w dziele zbawienia”. Żaden człowiek, nawet najświętszy nie byłby w stanie cierpieć za cudze grzechy, lecz w zjednoczeniu z ofiarą Jezusa jego cierpienie nabiera wartości zbawczej — jeszcze raz odwołuję się tu do powyższych słów Ojca św. Iluż świętych w ten sposób rozumiało swoją misję w Kościele! Czyż św. Faustyna nie podejmowała wielokrotnie cierpienia ekspiacyjnego za dusze zmarłych? Św. Teresa Benedykta od Krzyża — Edyta Stein, czyż nie przeżywała swojego powołania zakonnego jako dźwiganie krzyża nienawiści i przemocy, związanej z faszyzmem, prześladowaniem Kościoła oraz Żydów? Oto jej własne słowa: "Uważałam, że ci, którzy rozumieją, iż to jest krzyż Chrystusowy, w imię reszty winni wziąć go na siebie”. Czy Maria Simma (owszem, nie beatyfikowana) nie cierpiała za dusze w czyśćcu, podobnie jak choćby św. Katarzyna z Genui? „Dusze czyśćcowe - pisze Simma - prosiły mnie, abym za nie cierpiała. Były to ciężkie cierpienia”. Pewnego razu chodziło o księdza, zmarłego w Kolonii w 555 r. Przyszedł do Marii z prośbą, aby dobrowolnie przyjęła cierpienie zastępcze za jego ciężkie przewinienia. Simma zgodziła się i przez tydzień straszliwie cierpiała. Ksiądz ten musiał pokutować za niegodne sprawowanie Mszy św., odstąpienie od wiary i współudział w zabójstwie (warto wiedzieć, że zdarzenie to odnotowano w kronikach historycznych z tamtego okresu, o czym sama Simma nie wiedziała).
Skoro więc wiemy, że byli tacy, którzy w zjednoczeniu z Ukrzyżowanym cierpieli za faszystowskie Niemcy, za kapłanów, za sprawców przemocy — to może rzeczywiście Anneliese także cierpiała za swój naród, za niemiecką młodzież, za kapłanów? Postawiwszy sobie na serio to pytanie, osobiście skłaniam się ku pozytywnej odpowiedzi na nie w ślad za prof. Goodman, ks. Altem, ks. Renzem, ks. Rodewykiem, o. G. Siegmundem, o. Posackim i innymi. Zdecydowanie nie podzielam przekonania o. Mularczyka, że Anneliese cierpiała bez Chrystusa, a właściwie przeciwko Niemu jako ofiara buntu szatana, który w ten sposób „chciał odsunąć dzieło Chrystusowe na bok, odwrócić od niego uwagę i aby ludzkość o ofierze krzyża zapomniała”. Moim zdaniem, wręcz przeciwnie! Jej cierpienie wydaje mi się być uobecnianiem się w Kościele tajemnicy Chrystusa - poniżonego, dręczonego, a jednocześnie zmartwychwstałego i definitywnie zwycięskiego (por. słowa Jana Pawła II z homilii beatyfikacyjnej o. Pio: wierni „dostrzegali w nim żywy obraz Chrystusa cierpiącego i zmartwychwstałego”). Jej droga okrutnej porażki — w oczach tego świata — jawi mi się jako pewien aspekt uczestnictwa w najtragiczniejszej „porażce” zwycięskiego Krzyża. Wierzę w świadectwo naocznych świadków zmagania się Anneliese z diabłem i wierzę także w prawdomówność ich zeznań na temat zwyczajności tej dziewczyny, a zarazem nadzwyczajności jej wiary i wspaniałomyślności w oddaniu się Bogu. Jej szczególnego rodzaju męczeństwo wyda owoce dla Kościoła — takie jest moje przekonanie, ale nikomu go nie narzucam. Życzyłbym sobie jedynie, aby Czytelnik postawił sobie kilka pytań głębszych od powierzchownych — moim zdaniem — pewników o. Mularczyka.

Ks. Andrzej Trojanowski, duszpasterz akademicki przy sanktuarium N. Serca P. J. w Szczecinie, wykładowca teologii, diecezjalny egzorcysta, współredaktor Miłujcie się.



7 komentarzy:

  1. "Przeczytałam, pełen pewności siebie artykuł autora podpisującego się prorok Eliasz. "
    O.Mularczyk,i "Eliasz to nie ta sama osoba.(zen)
    http://www.dekalog.pl/eliasz/szady/linki.htm
    "Eliasz to protestant P.Szady.
    Kościół Chrześcijan Dnia Sobotniego, chociaż w wielu naukach mam odmienne zdanie, sądzę że więcej nas łaczy niż dzieli, a witryna zawiera naprawde dużo interesujących i wartościowych artykułów, np.: Historia krzyża. Kościół ten długo był moim faworytem :-) i tak do końca nie wiem co przeważyło za KADS. (Tutaj kiedyś będzie odnośnik do obfitszych wyjąsnień, na dzisiaj [17-01-2002] przypuszczam, że bliskość zboru i systematyczne cotygodniowe obecności przez 2,5 roku na nabożeństwach zrobiły swoje. Gdy przyszedłem po raz pierwszy do zboru, moje owczesne poglady = {Nauka Światków Jehowy - ich proroctwa} + Dekalog Biblijny). Myślę, że kandydat przed ewentualnym dołączeniem do Koscióła Adwentystów Dnia Siódmego winien zapoznać się z argumentacją konkurencyjnych społeczności oraz przeciwników.
    Chrześcijańska Misja do Studentów
    A tam między innymi: Biblia mówi prawdę Katolikom, Porównanie rzymskiego Katolicyzmu z Chrześcijaństwem, 10 powodów dla których nie jestem rzymskim katolikiem, Od tradycji do prawdy, 40 Powodów dla których ... tzw. Świadkowie Jehowy nie są Chrześcijanami, Takim było Twoje życie
    Swiadkowie Jehowy pod lupą. Czy Swiadkowie Jehowy maja cos do ukrycia? Strona jest adresowana przede wszystkim do członków i byłych członków "Świadków Jehowy" oraz ich rodzin i przyjaciół, a także wszystkich zainteresowanych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście aktualnie bliższe i milsze są mi poglądy Jednoty Braci Polskich.
    Pisze o sobie nasz Pan Szady

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednota Braci Polskich działający w Polsce związek wyznaniowy o charakterze antytrynitarnym. W latach 60. liczyła około 250 wyznawców. Obecnie liczy około 200 wyznawców. Odwołuje się do tradycji braci polskich z XVII wieku, ma jednak za sobą znaczną ewolucję doktrynalną[1]. Ich ośrodki działają we Wrocławiu, Gdańsku, Krakowie, Krotoszynie, Poznaniu i Warszawie.

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Jednota_Braci_Polskich

    OdpowiedzUsuń
  4. Początki wspólnoty[edytuj]

    Ariańskie idee zostały odrodzone w 1934 roku przez ewangelickiego duchownego, kapelana Wojska Polskiego, Karola Grycza-Śmiłowskiego. Pierwszy zjazd wyznawców miał miejsce w roku 1937 w Łodzi. Utworzono wówczas związek religijny pod nazwą Wolna Społeczność Religijna – Bracia Polscy. Związek nie został zarejestrowany, ale wydawał w latach 1936-1939 pismo „Wolna Myśl Religijna”[2].
    Śmiłowski wskrzeszał w nim idee religijne nawiązujące do tradycji polskich arian, w tym zwłaszcza ideę tolerancji, unitaryzmu i racjonalnego podejścia do spraw wiary. W 1945 roku ponownie założył własne ugrupowanie religijne, o charakterze wolnomularsko-uniwersalistycznym. Przyjmował doń ludzi z różnych religii i nie zobowiązując ich do występowania z macierzystych kościołów. Śmiłowski działał w Krakowie, jeszcze za jego życia powstały ośrodki w Warszawie i Poznaniu[1]. Zbór warszawski miał charakter panmonistyczny, natomiast poznański - unitariański[3].
    Na początku lat 60. związek został rozbity i wyłoniły się z niej dwa odrębne związki religijne. W Warszawie wyodrębnił się Zbór Panmonistyczny, natomiast w Poznaniu – Jednota Braci Polskich – Unitarianie[2]. W roku 1980 Jednota Braci Polskich – Unitarianie liczyła 12 wyznawców, w roku 1985 - 6 wyznawców[4]. Zbór Panmonistyczny w 1960 roku liczył 15 wyznawców, w roku 1970 - 12, a w roku 1980 - 13 wyznawców[5].
    Związek religijny początkowo był nazywany jako Kościół Braci Polskich. Zarejestrowany został przez władze komunistyczne dopiero w roku 1967, jako "Jednota Braci Polskich"[6].
    Dalsza historia i zbór wrocławski[edytuj]

    Po śmierci Śmiłowskiego krakowski ośrodek został zdominowany przez osoby interesujące się religiami Wschodu. Na czele wspólnoty stał Jan Hadyna (przedwojenny wydawca "Lotosa"), a następnie Franciszek Dąbrowski[1]. Za sprawą Hadyny oraz Władysława Czapika większość członków krakowskiego zboru przeszła w latach 70. do powstających w Krakowie gmin buddyjskich[7].
    W latach 80. Jednotę zasilają zielonoświątkowcy z wrocławskiego zboru Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego. Liderem tej grupy był Robert Kisiel, który na początku lat 60 przystąpił do Kościoła Chrystusowego. W roku 1975 przeszedł do ZKE ze względu na odmienną interpretację daru języków. W 1978 roku wystąpił z ZKE wraz z grupą swoich zwolenników, powodem był problem nauczania kobiet w kościele, nakrywanie głowy przez kobiety podczas nabożeństw, problem składania przysięgi, ruch ekumeniczny, dogmat Trójcy Świętej. W 1981 roku nawiązali współpracę z Kościołem Chrześcijan Dnia Sobotniego. Zanim do tego doszło zaczęli świętować sobotę jako dzień święty. W 1984 roku grupa Kisiela przeszła do wrocławskiego zboru Jednoty, na co zezwalała jej liberalna formuła. Wkrótce wierni związani z Kisielem zdominowali Jednotę[7].
    Od roku 1984 wewnątrz Jednoty koegzystowały formuły – buddyjska (Kraków) oraz zielonoświątkowa (Wrocław). Zbór we Wrocławiu za najważniejszą część Biblii uważa Pięcioksiąg, który stanowi podstawowe pouczenie o Bożej woli względem człowieka. Pozostałe księgi Starego Testamentu traktują jako komentarz do Pięcioksięgu[8]. W swoich poglądach są bliscy do przyjęcia stanowiska jedynozbawczego[9].
    Grupa polskich unitarian i uniwersalistów, tworząca społeczność w Warszawie i w Katowicach jest członkiem Międzynarodowej Rady Unitarian i Uniwersalistów.
    W 1950 roku Jednota liczyła 60 wyznawców, w 1960 – 250, w 1970 – 106, w 1980 – 22, a w 1985 roku – 132 wyznawców[4].
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Jednota_Braci_Polskich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak więc widzimy ,jak piorunujący rozwój liczebności,ma ta "kanapa" antykatolicka.
      Zdumiewa ich liczna obecność w sieci,co może wskazywać na niezłe zaplecze finansowe.(patrz masońskie korzenie)Mnie osobiście zdumiewa,obecność kogoś kto może być i moim dalekim krewnycm,w XVII w herezja Arian ,była w naszej rodzinie.Po likwidacji Akademi Rakowskiej,i tamtejszego ośrodka,centrum arianizmu,przeniosło się do Kisielina ,na Wschodzie.Niezbadane są wyroki....

      Usuń
  5. Dajac wiare jezuicie na lopatki kladziemy wszelkie cierpienie ludzkie,jesli ktos jest chory to z mety opetany, idzie do piekla Cierpial za nas Chrystus i finisz reszta cierpiacych jest w mocy szatana a jezuita jest wladny znac jego imie Nie trzyma sie to kupy jawny protestantyzm Szatan uderza Polakow z kazdej mozliwej strony sieje zamet na prawo i lewo Pana Boga nie poznamy za pomoca zadnych knowan chociazby najbardziej "filozoficznie" poprawnych Nie da sie udowodnic nauki kosciola filozofia Hegla jak chcial to sw pamieci ks Tiszner Chrystus dziekowal Ojcu ze prawde dal poznac nie uczonym a maluczkim. Niech sie nie sila wrogowie Kosciola. W Polsce nie ma podatnego gruntu pod zadna herezje. Plonow w kraju w ktorym kroluje Matka Boza nie beda zbierali.

    OdpowiedzUsuń
  6. Problem polega na tym,że po pierwsze ,nigdzie nie ma mowy o Jezuicie.Nie czytałaś materiału Mularczyka,a tylko kiepską z nim polemikę,i to górny fragment wpisu na stronie,słabszy ,bo kompromitujący autora,jako,że utożsamia O.Mularczyka ,z Eliaszem ,jak Ty z Jezuitą.Mylisz się co do tego ,że w Polsce nie ma gruntu podatnego na herezje,otóż jest.Gdyby było inaczej ,nie mielibyśy takiej mnogści stron internetowych ,atakujących podstępnie ,zwłaszcza młode pokolenie,teologicznymi sztuczkami,i "objawionkami".
    Inną sprawą jest,oddawanie cierpień ,niezależnie od źródła ,za nawrócenie grzeszników,i za dusze czyśćcowe,a czym innym zgoła,przyjmowanie cierpień od konkretnego bytu duchowego ,jak w przypadku Anneliese.

    OdpowiedzUsuń