Czy ta kura przypomina osła? Czy ten komunistyczny aparatczyk Bęgowski, przypomina tęczową Grodzką?
Posted by Marucha w dniu 2013-01-30 (środa)
Nie znasz człowieka, jego wrażliwości, ciężkiej życiowej drogi i tragedii osobistej, jaką przeszedł, to się nie wypowiadaj. Jakoś tak się dyscyplinuje autorów niepożądanych komentarzy i chociaż rzadko kiedy udaje się zdyscyplinować taką hienę jak ja, tym razem poddam się dyscyplinie.
Krzysztof Bogdan Bęgowski urodzony16 marca 1954 r. w Otwocku, syn Kazimiery i Józefa, pułkownika Ludowego Wojska Polskiego.
Ukończył psychologię kliniczną. W 1982 r., w stanie wojennym był członkiem egzekutywy POP PZPR i Rady Okręgowej Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, gdzie zasiadał w Komitecie Wykonawczym ds. Pracy Politycznej, a później ds. Szkoleń.
We wrześniu 1982 r. Krzysztofa Bęgowskiego oddelegowano do Szkoły Podchorążych Rezerwy w Łodzi, gdzie odbył szkolenia polityczne. Po długotrwałym przeszkoleniu wojskowym, został dyrektorem Alma Pressu, wydawnictwa ZSP założonego w 1984 r. przez Jarosława Pachowskiego, członka PZPR, syna ambasadora PRL-u.
Bęgowski bez przeszkód podróżował za granicę, był m.in. w Moskwie i Rostowie w lipcu 1982 r. na seminarium szkoleniowym organizowanym przez Komsomoł. Jako sekretarz Komisji Informacji Rady Naczelnej ZSP w 1984 r. był w Berlinie Wschodnim i Lipsku, jako dyrektor i redaktor naczelny Alma Press pojechał na Kubę, do Jugosławii oraz do Austrii. W dokumentach wyjazdowych Krzysztofa Bęgowskiego widniała adnotacja, że za wyjazdy odpowiedzialność brały wojskowe służby specjalne PRL-u. Krzysztof Bęgowski dysponował paszportem uprawniającym do wielokrotnego przekraczania granicy, który w czasach PRL-u posiadali tylko ludzie władzy.
Przez kilkadziesiąt lat Krzysztof Bęgowski był mężem, nie partnerem i nie konkubentem, ale mężem i ojcem Bartka. Potrafił 22 lata oszukiwać swojego syna, jeszcze dłużej swoją żonę, a najdłużej, bo ponad 30 lat oszukiwał swoich towarzyszy z PZPR i SLD, z którego został dyscyplinarnie wyrzucony.
Procedurę zmiany płci Krzysztof Bęgowski rozpoczął w 2008 roku, w klinice w Bangkoku, zakończył w 2010 roku. Warto zaznaczyć, że najprawdopodobniej terapia polegała tylko i wyłącznie na zażywaniu leków hormonalnych i powiększeniu piersi, nie było ingerencji w męskie narządy płciowe Krzysztofa Bęgowskiego. Słowem nie dał sobie obciąć jak krzyczał Maks Paradys do Jej Ekscelencji.
Tak prezentuje się człowiek, który obecnie uchodzi za ofiarę nietolerancji, który obnosi się ze swoimi świeżo przyprawionymi cyckami i usiłuje przerobić na wariatów wszystkich widzących to, co widzieć muszą. Miliony Polaków poddaje się testom w stylu cesarsko-królewskich psychiatrów i każdy ma obowiązek powiedzieć, że „ta kura przypomina osła”, i że ta Grodzka nie przypomina Bęgowskiego – w przeciwnym razie sąd!
Proszę wybaczyć, ale mnie polityczna prostytucja, żeby zacytować politycznego szefa Bęgowskiego, nie będzie uczyć ani wrażliwości, ani tolerancji, a tym bardziej nie będzie mnie sądami straszyć, o ile nie dam się przerobić na wariata. Ten cyniczny politykier w czasach słusznie minionych potrafił w niezwykle zdyscyplinowany sposób ukrywać swoje dewiacje, bo wiedział, że towarzysze z PZPR, którzy dziś uchodzą za „europejską lewicę” wyrzuciliby go na zbity pysk z POP. Oszukiwał swoją żonę i syna, obojgu, z pełną wiedzą i świadomością wykształconego klinicznego psychologa, zadał psychiczne cierpienia, a gdy znów się nadarzyła okazja poszedł robić karierę polityczną z przyprawionymi cyckami.
Działacz totalitarnej organizacji partyjnej, szkolony przez zbrodniczą organizację komunistyczną Komsomoł, pozbawiony tolerancji partyjny wyrobnik, wspierający stan wojenny i tropiący wrogów ludowej ojczyzny, cyniczny koniunkturalista, nie będzie mnie szantażował swoją świeżo wymodelowaną dewiacyjną osobą.
Krystyna Pawłowicz, którą usiłuje się ścigać jak Żyda za okupacji, wykazała się wyjątkowym taktem i delikatnym poczuciem humoru, ja takich pokładów dyplomacji i wrażliwości w sobie nie mam. Widzę nie tylko nażartego hormonami dewianta, który w swoim komsomolskim stylu usiłuje znów łapać za pysk politycznych wrogów, ale widzę prostaka, cynika, pajaca, sprzedajnego ideologa.
Dla takich ludzi nie ma miejsca w demokratycznych systemach politycznych i z życia publicznego powinni być wykopani na bruk. Przyklejone cycki dla tego politycznego trolla są alibi, on doskonale potrafił sobie radzić ze swoimi dewiacjami, miał je zawsze pod pełną kontrolą i używał dewiacji tak jak wiały polityczne wiatry.
Mnie nie bawi prześladowanie ludzi, którzy mają zaburzenia psychiczne, tutaj prawo powinno być surowe, prześladowanie niepełnosprawnych to rzeczywiście wyjątkowa niegodziwość. Tragiczne jest to, że sale szpitalne są wypełnione ludźmi przekonanymi o swojej napoleońskiej, czy chrystusowej tożsamości, tak samo tragiczne jak losy ludzi, którzy nie potrafią sobie poradzić ze swoją seksualnością.
Natomiast czymś zupełnie innym jest wykorzystywanie swoich zaburzeń do przecierania sobie szlaków kariery i eliminowania konkurencji.Istnieje zasadnicza różnica między ludźmi cierpiącymi i zadającymi cierpienia, a zaburzenia mogą się objawiać agresją skierowaną do wewnątrz, czyli próby samobójcze, samookaleczenia, ciężkie depresje i tak dalej lub na zewnątrz, czyli dokładnie to co od więcej niż 30 lat robi Bogdan Bęgowski.
Pan Bęgowski to nie żadna wrażliwa Grodzka, ale potwór i wampir emocjonalny, który swoje problemy psychiczne zawsze wykorzystywał jako narzędzie do osiągania celów politycznych i nie liczył się z wrażliwością, żony, dziecka, że o towarzyszach i przeciwnikach ideologicznych nie wspomnę.
Bogdan Bęgowski to największy cynik i zamordysta obecnej kadencji parlamentarnej, ten człowiek powinien odpowiadać i to karnie za swoje podłości, te sprzed lat i te obecne. Całe życie był zamordystą o skłonnościach totalitarnych, niszczył swoich oponentów tymi samymi komsomolskimi metodami i udawał przy tym ofiarę.
Brzydzi mnie nienaturalny, groteskowy i interesownie ucharakteryzowany wizerunek fizyczny Bęgowskiego, ale jeszcze bardziej brzydzi mnie pełne trucizny wnętrze tego agresywnego dewianta. Nie z ofiarą, ale prześladowcą mamy do czynienia, typem osobowości patologicznej, nie nadającym się do życia publicznego, a nawet społecznego. Takich osobników powinno się w najlepszym razie poddawać przymusowej terapii, a nie wręczać immunitety, by mogli bez ograniczeń prześladować wszystkich, którym ta kura nie przypomina osła.
Mnie socjopata Bęgowski nie przypomina wrażliwej pokrzywdzonej Anny Grodzkiej, dla mnie to komsomolski zamordysta i żadna terapia hormonalna tego nie zmieni.
Podobnych ocen nie odważyłbym się skierować pod adresem transseksualistów, którym ten problem złamał, a nierzadko odebrał życie. Bęgowski do takich ludzi nie należy, Bęgowski jest prześladowcą, nie ofiarą i zawsze taki był, co we mnie wzbudza odrazę, nie współczucie.
* * *
Anna Grodzka, dawniej Krzysztof Bęgowski: „GP” o przeszłości posłanki Ruchu Palikota
Anna Grodzka jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego parlamentu. Z racji zasiadania w Sejmie, podobnie jak każdy parlamentarzysta, podlega ustawie lustracyjnej. Gdy jednak wpisuje się jej nazwisko w wyszukiwarkę katalogów Biura Lustracyjnego znajdującą się na stronach Instytutu Pamięci Narodowej, pojawia się informacja: znana jako Krzysztof Bęgowski – informuje najnowsza „ Gazeta Polska”.
Jaki jest wynik postępowania lustracyjnego? Na razie nie wiadomo – nie ma na ten temat żadnych danych na stronach internetowych IPN. Według informacji „GP” cały czas trwa kwerenda dotycząca Krzysztofa Bęgowskiego. Niedawno odnalazła się jedna z teczek paszportowych, która rzuca zupełnie nowe światło na przeszłość Anny Grodzkiej.
Krzysztof Bogdan Bęgowski urodził się 16 marca 1954 r. w podwarszawskim Otwocku jako jedyny syn Kazimiery i Józefa, żołnierza zawodowego Ludowego Wojska Polskiego w stopniu pułkownika. Krzysztof studiował na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończył wydział psychologii (specjalizacja psychologia kliniczna).
Dokumenty służb specjalnych PRL pokazują karierę partyjną, którą zaczął, będąc jeszcze studentem. Na V roku psychologii w 1982 r. (trwał wówczas stan wojenny) był już członkiem egzekutywy Podstawowej Organizacji Partyjnej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, pracownikiem Rady Okręgowej Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, gdzie był jednocześnie członkiem Komitetu Wykonawczego ds. Pracy Politycznej, a później ds. Szkoleń.
We wrześniu 1982 r. Krzysztof Bęgowski został skierowany do Szkoły Podchorążych Rezerwy w Łodzi, gdzie odbywały się szkolenia polityczne. Po długotrwałym przeszkoleniu wojskowym (taka informacja znajduje się w kwestionariuszu paszportowym Bęgowskiego z 1986 r.) został dyrektorem Alma Pressu, wydawnictwa ZSP założonego w 1984 r. przez Jarosława Pachowskiego, członka PZPR, syna ambasadora PRL na placówkach w Brukseli, Paryżu, Sztokholmie i w Kambodży.
Przebieg kariery Krzysztofa Bęgowskiego, jaki wyłania się z dokumentów służb specjalnych PRL, pokazuje, że władze partyjne miały do niego najwyższe zaufanie. Świadczą o tym m.in. liczne wyjazdy za granicę – często podróżował do ZSRS. Był m.in. w Moskwie i Rostowie w lipcu 1982 r. na seminarium szkoleniowym – stroną zapraszającą był Komsomoł – komunistyczna organizacja młodzieżowa. Jako sekretarz Komisji Informacji Rady Naczelnej ZSP w 1984 r. był w NRD – Berlinie Wschodnim i Lipsku – na wizytacji firmy Reprotechnik. Jako dyrektor i redaktor naczelny studenckiej oficyny wydawniczej Alma Press pojechał też na Kubę w Brygadzie Młodzieżowej im. R. Miałowskiego, do Jugosławii oraz do Austrii do firmy Sony. Co ciekawe, na dokumentach wyjazdowych Krzysztofa Bęgowskiego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odnotowało, że „wpis w książeczce wojskowej nie wymaga dalszych wyjaśnień”, co oznaczało, że za osobę wyjeżdżająca gwarancje brały wojskowe służby specjalne PRL.
Koniec lat 80. był dla Krzysztofa Bęgowskiego czasem kariery biznesowej i partyjnej. Był członkiem PZPR, a po zmianach ustrojowych – SdRP i SLD. Jednocześnie prężnie działał w biznesie – w spółkach obok Krzysztofa Bęgowskiego można znaleźć ludzi powiązanych z wojskowymi i cywilnymi służbami specjalnymi PRL, głównie z Departamentem I MSW, czyli wywiadem.
Więcej informacji na ten temat w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”.
http://www.eostroleka.pl/
http://www.eostroleka.pl/
Ktoś na “to” głosował. Ktoś uczynił “to” posłem.
Myślę, że na podobnej zasadzie szanse na wejście do polskiego parlamentu miała by też kobieta z brodą albo cielę o dwu głowach.
Admin
Myślę, że na podobnej zasadzie szanse na wejście do polskiego parlamentu miała by też kobieta z brodą albo cielę o dwu głowach.
Admin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz